Sopocka hala nie okazała się szczęśliwa dla polskich tenisistek. Agnieszka Radwańska, Marta Domachowska, Alicja Rosolska i Klaudia Jans przegrały 1:4 z hiszpańską ekipą i tym samym pożegnały się z II Grupą Światową. W przyszłym sezonie Fed Cup Polki zagrają w strefie Euroafrykańskiej I Fed Cup.
W niedzielę pierwsze na korcie pojawiły się Agnieszka Radwańska i najlepsza hiszpańska singielka Martinez-Sanchez. Początek spotkania zapowiadał się obiecująco. Radwańska po dobrej grze prowadziła 3:1. Jak się jednak okazało były to miłe złego początki. Hiszpanka poprawiła swój serwis i uderzenia z końcowej linii w efekcie czego wygrała pięć gemów z rzędu i pierwszego seta 6:3. Druga partia była wyrównana do stanu po 4. Dziewiąty gem okazał się przełomowy. Martinez-Sanchez przełamała podanie Polki, po czym wygrała swój serwis i cały mecz 2:0. Radwańska dwa razy w meczu prowadziła 40:0 jednak nie potrafiła wygrać gema - Zagrałam dziś słabiej niż wczoraj, a rywalka była bardziej wymagająca. Sama popełniłam dużo błędów, straciłam kilka gemów, w których prowadziłam - mówiła na konferencji prasowej najwyżej notowana polska tenisistka. Hiszpanka dziś natomiast przeżyła odwrotną sytuację do sobotniej gry z Domachowską. Wczoraj to Polka goniła, dziś Hiszpanka - Dziś zaczęłam źle, a potem szło coraz lepiej. Byłam bardzo skoncentrowana, co bardzo pomogła zwłaszcza w moich gemach serwisowych. Przed Agnieszką Radwańską teraz szereg turniejów na mączce poprzedzających French Open.
Marta Domachowska wyszła na parkiet przy prowadzeniu Hiszpanek w całym turnieju 2:1. Polska zawodniczka wyraźnie była zdeprymowana ciążącą na niej presją. Suarez-Navarro grała natomiast pewnie i na luzie - Zagrałam dziś znakomity mecz. Byłam zrelaksowana, bo wcześniejszy mecz potoczył się po naszej myśli i mogłam grać swój tenis. Bardzo pomogło mi wsparcie naszego teamu, który w Sopocie jest bardzo liczny. Rozmawialiśmy codziennie, wczoraj wieczorem mówili, że mogę to zrobić. I zrobiłam. Jak mecz oceniła Marta Domachowska - Nie wiem, czy nie zatraciłam się w założonej z góry taktyce polegającej na atakowaniu forhendu przeciwniczki. Chwilami miałam wrażenie, że ten jej forhend jest równie dobry jak benkhend.
Pojedynek deblowy był już meczem o pietruszkę. Llagostera-Vives i Parra-Santoja nie dały większych szans polskiemu duetowi i wygrały 6:2, 6:4.
Stan rywalizacji polsko-hiszpańskiej 1:4. Takim wynikiem zakończyła się przygoda polskiej ekipy w II Grupie Światowej. Czekamy więc teraz na kolejny sezon i walkę o powrót do przedsionku światowej elity.
Aneta Kamińska
aneta.kaminska@dlastudenta.pl