Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

Kibicowanie zagranicznym zespołom jest słabe

2011-12-12

Trzeba to powiedzieć raz a konkretnie - zachwycanie się FC Barceloną czy Manchesterem United w wykonaniu polskich sezonowych fanów jest żenujące.

Bardzo lubimy piłkę nożną i kiedyś też sprawą życia i śmierci było dla nas np. zwycięstwo Juventusu Turyn (z takimi mocarzami w składzie jak Del Piero, Ravanelli i Vialli czy później Zidane i Vieri) w Lidze Mistrzów. Mieliśmy jednak wtedy po 9-10 lat i futbol rzeczywiście był dla nas jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. Lata jednak mijają i nie potrafimy się nie nadziwić, kiedy widzimy, że dorośli ludzie potrafią przejmować się cudzymi wynikami: nadmiernie emocjonują się (żeby nie użyć bardziej dosadnego słowa - masturbują się) wygranymi meczami czy też rozpaczają nad porażkami zagranicznych drużyn, z miast, w których nigdy w życiu nie byli i z którymi nic ich nie łączy.

Jeśli ktoś wszedł sobie na Facebooka w środę, to musiał poważnie liczyć się z tym, że oszaleje. Połowa postów o tym, że ojej, Manchester United odpadł z Ligi Mistrzów i co teraz z nami będzie. W sobotę monotematyczność była już porażająca - udowadnianie wyższości Realu nad Barceloną (od 20. sekundy Gran Derbi) aż po zbiorowy orgazm nad Barcą (od 30. minuty spotkania). Nie będziemy pisać o tradycyjnych łupankach sympatyków obydwu klubów w internecie, bo tam ich niechęć wobec siebie (przynajmniej mierzona skalą wyzwisk i wzajemnej pogardy) dorównuje chyba tylko spinkom klakierów partii politycznych. Te jednak jesteśmy w stanie w jakiś sposób zrozumieć, bo ich istota sprowadza się do czegoś bardzo ważnego - osobistego światopoglądu. Jarania się klubami położonymi na drugim końcu Europy nie rozumiemy i rozumieć nie chcemy.

Oczywiście, lubimy oglądać dobrą piłkę - bardzo chętnie włączymy sobie jakiś mecz Premier League czy spotkanie Champions League o wysoką stawkę. Ale naprawdę nie wyobrażamy sobie, żebyśmy mogli się utożsamiać z którąś z drużyn. Dwa tygodnie temu, po walce Pudziana w KSW, oglądaliśmy ze znajomymi spotkanie Getafe - Barcelona, które sensacyjnie skończyło się wynikiem 1:0 dla gospodarzy. Po końcowym gwizdku jeden nasz kolega, który przybył na spotkanie w szaliku Barcy (nie mieliśmy pojęcia dlaczego, później się wyjaśniło), złapał się za głowę i cedził tylko "no nie, teraz jest sześć punktów straty", "chyba tego nie odrobią". Facet centralnie płakał. A my w śmiech: "od kiedy z ciebie taki fan" i "nie przypominamy sobie, żebyś ostatnio wracał z Hiszpanii".

Podane przykłady są całkowicie przypadkowe, choć nie da się ukryć, że Barca i Real mają wśród Polaków najwięcej sympatyków i wcale nie chodzi też nam o to, że jakoś nie za bardzo pałamy sympatią do narodu hiszpańskiego (mamy serdecznie dość wkurzających głośnych ekip z Erasmusa, gdzie każdy klei się do cudzej dziewczyny i myśli, że na każdym robi to niesamowite wrażenie, jeśli jest tylko trochę bardziej opalony i gada, kiedy nikt go o to nie pyta). Nie bierzemy też pod uwagę aspektu, że zawsze lepiej kibicować komuś, kto osiąga sukcesy (zbyt wielu fanów np. wspomnianego już Getafe to my nie znamy, ale nagle pojawia się coraz więcej kibiców Manchesteru City czy jeszcze wcześniej Chelsea - gdzie oni byli wszystkie te lata? Chyba w piwnicy ktoś ich zamknął) Nie oznacza to jednak, że całkowicie skreślamy kogoś, kto fascynuje się zagranicznym klubem - jeśli ktoś studiuje np. filologię i zna język oraz kulturę obcego państwa, był w tym mieście na wycieczce, zna kogoś stamtąd czy nawet przyjął jakiegoś fana tej drużyny na couchsurfing - wszystko to daje jakiś normalny powód, aby takim klubem się zainteresować. Ekscytowanie się drużyną z końca świata bez absolutnie żadnego związku z nią jest jednak po prostu śmieszne. Przez wielu takich ludzi cała nasza sympatia dla Barcy, którą wynieśliśmy z dzieciństwa, po prostu się ulotniła.

Nasza Ekstraklasa jest jaka jest (czyli po prostu słaba), większości meczów w niej nie da się oglądać, ale jest nasza. I to właśnie ją włączamy, kiedy chcemy poczuć choć minimalny dreszczyk emocji i żeby rzeczywiście nam zależało, czy jeden kopacz trafi w słupek czy w okienko. Czyli: jesteś z Wrocławia i okolic  - kibicujesz Śląskowi, a nie Arsenalowi, jesteś z Poznania, tym samym jesteś za Kolejorzem, a nie Bayernem, jesteś z Boguchwały - kibicujesz Izolatorowi, a nie Realowi, jesteś z Milanówka - jesteś za Milanem (ale nie tym włoskim). Zasada prosta: zagraniczne kluby możemy sobie oglądać i podziwiać tak jak podziwia się wybitnych aktorów, ale naprawdę kibicujemy tylko polskim, swoim drużynom.

szybkiszmal.wordpress.com

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

  • Hahahah [0]Smieszny jestes, tfu, autorzyno. Raz i wyraznie to ci moge powiedziec jedna rzecz; emocjonowanoe sie polska gownoliga, to jest zalosne. Kibicowanie zagranicznym, wielkim, pelnym historii klubom jest w...

    2017-03-12, 15:59:53
    Elmeo
Zobacz wszystkie wypowiedzi
video
FB dlaMaturzysty.pl reklama