Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

Rentgen: Maciej Zieliński

2011-12-20

fot. FacebookSłynna lewa ręka, 69-krotny reprezentant Polski, ikona koszykarskiego Śląska Wrocław, w którego barwach rozegrał ponad 500 spotkań i zdobył 8 tytułów mistrza Polski. Jedyny taki numer 9 – Maciej Zieliński w jedynym takim wywiadzie.

Z „Zielonym” spotkaliśmy się dzień po zwycięskim meczu derbowym reaktywowanego WKS Śląsk (którego jest prezesem) z WKK Wrocław, był więc w dobrym humorze. Na miejsce rozmowy wybraliśmy niezwykle przytulną restaurację „Local” na Biskupinie (której Zieliński jest właścicielem), a gdy już zasiedliśmy do rozmowy, trwała ona ponad godzinę. - Nigdy chyba nie udzielałem dłuższego wywiadu – usłyszeliśmy, a przez ten czas prześwietliliśmy niemal wszystkie możliwe tematy. Dla fanów koszykówki (nie tylko polskiej) i tych, którzy lubią powspominać Śląsk z przełomu wieków oraz są ciekawi kulisów tamtych meczów – zdecydowanie jazda obowiązkowa. Ale nie tylko: z legendarnym kapitanem rozmawiamy również o polityce, która zaczęła w jego życiu odgrywać coraz ważniejszą rolę i Metallice – jednej z jego największych pozasportowych pasji. Wywiad przeprowadzili Jerzy Ślusarski oraz Michał Przechera.

Zapraszamy do przeczytania pierwszej części wywiadu z Maciejem Zielińskim. Drugą, bardziej wspomnieniową część wywiadu znajdziecie, klikając w ten link.

dlaStudenta.pl: Czy już się przyzwyczaiłeś do tego, że teraz rzadko kiedy nazywa się Ciebie inaczej niż „prezes Maciej Zieliński”? Jakie są kwestie do ogarnięcia, o których nawet nie zdawałeś sobie sprawy?

Maciej Zieliński: Ciężko to idzie, ale się staram. Wiadomo, że kiedy byłem koszykarzem, wszystko było o wiele prostsze – przychodziłem na treningi, grałem mecze. Jest mnóstwo spraw organizacyjnych i dlatego też zaczynamy od drugiej ligi, żeby uczyć się na błędach i w przyszłości działać w pełni profesjonalnie.

Czy zamieszanie, które powstało wokół wrocławskiej koszykówki może dać jakieś dobre efekty? Minęło niedawno 10 lat od pamiętnego meczu z Maccabi i czy jest szansa, aby we Wrocławiu pojawiła się koszykówka na takim poziomie jak wtedy?

Oczywiście, że szansa jest i przynajmniej z mojego punktu widzenia nie wyobrażam sobie, żeby tak nie było. Wiadomo, że w tym momencie trudno przewidzieć, jak to wszystko będzie wyglądać. Na razie gramy w drugiej lidze, chcemy awansować.

Sytuacja, w której WKS Śląsk gra w drugiej lidze, a w Tauron Basket Lidze występuje Śląsk Wrocław może jednak wywoływać pewną konsternację. Co będzie, gdy awansujecie do pierwszej ligi i wtedy zmierzą się ze sobą dwie wrocławskie drużyny? Czy istnieje jakaś możliwość dogadania się i fuzji obydwu zespołów?

Na razie nie ma takiej możliwości. Klub pana Przemysława Koelnera ma prawa do nazwy i herbu Śląska Wrocław na dwa lata i w momencie, kiedy awansujemy do ligi wyżej, wówczas przestaniemy po prostu tych praw użyczać.

Jak w takim razie oceniasz dość niefortunnego maila Dominika Tomczyka przed meczem derbowym WKS – WKK? (w wiadomości adresowanej do dziennikarzy Tomczyk użył sformulowania "Drugoligowy WKS, dla którego w tym sezonie, istotny jest tylko wynik, niezdrowa rywalizacja, łopatologiczna filozofia, bez zielonego pojęcia nawet dla chyżego umysłu" - przyp. red.)

Tego to ja w ogóle nie będę komentował. Myślę, że treść tej wypowiedzi mówi sama za siebie.

Jak będzie rozwiązana w przyszłości sprawa gry w Kosynierce? Wiadomo, że to hala, z którą wiąże się wiele przeżyć, ale na pierwszą ligę może być nieco za mała...

Tutaj na pewno poczekamy, jak rozwinie się sytuacja. Na razie cieszę się z tego, że bilety na Śląsk się sprzedają, a Kosynierka jest na każdym meczu pełna. Robi się parcie na te wejściówki, a dla klubu to jest zawsze dobre. Czasami lepiej jest grać pod względem atmosfery w mniejszej hali niż jakbyśmy występowali w Hali Ludowej, gdzie mogłoby być dość pusto.

Szał na koszykówkę we Wrocławiu to już czasy, które mogą tak szybko nie wrócić. Po latach gry Śląska w Eurolidze wszystko w mieście zaczęło się chylić ku upadkowi, czego chyba najdobitniejszym wyrazem była promocja (a raczej jej brak) Eurobasketu 2009 w mieście.

Ja uważam, że Wrocław nie znudził się koszykówką. Przez kilka lat nie było jej w mieście, ale jednak ludzie nadal chcą przychodzić na mecze. To jednak naturalne, że najwięcej kibiców jest wtedy, gdy drużyna odnosi sukcesy - po rozwiązaniu ekipy zmieniły się ich przyzwyczajenia czy zainteresowania, a my teraz musimy mozolnie to odbudowywać i mocno wierzę, że nam to się uda. Eurobasket potraktowałbym jako zupełnie osobną kwestię – te mistrzostwa nie zostały wykorzystane w ogóle w całej Polsce, więc nie jest to tylko problem Wrocławia. Nie wiem, czy PZKosz w jakikolwiek sposób promował tę imprezę…

fot. wks-slask.plKoniunktura we Wrocławiu ściśle łączy się ze stanem koszykówki w Polsce. Czy możliwy jest jeszcze powrót do przełomu wieków, kiedy polskie kluby zatrudniały europejskie gwiazdy i dysponowały naprawdę sporą ilością pieniędzy?

Pod tym względem wygląda to trochę gorzej - obserwuję mecze Ekstraklasy i zwłaszcza słabiutko prezentują się transmisje telewizyjne. Z reguły jest tak, że moda na określoną dyscyplinę sportu jest napędzana przez reprezentację – ja grałem w kadrze, która miała jakieś tam osiągnięcia, które z kolei przyczyniły się do boomu na koszykówkę. Później jak wiemy, wszystko to stopniowo się skończyło. Z drugiej strony jest nacisk na zatrudnianie zawodników z zagranicy, którzy niekoniecznie są lepsi od Polaków. Oczywiście, kiedy ma się w składzie dwóch, trzech klasowych obcokrajowców, zawsze będzie to z korzyścią dla drużyny, bo młodzi zawodnicy będą mieli się od kogo uczyć. Jednak w sytuacji, gdy kontraktuje się gracza na postawie umowy z agentem albo tylko dlatego, że jest tani, a mam tu na myśli zwłaszcza koszykarzy z byłej Jugosławii, wówczas Polak automatycznie siada na ławkę. Każda drużyna ma swoich kibiców, którzy aby przychodzić na mecze, potrzebują zawodników, z którymi mogą się utożsamiać. A do kogo tu się przywiązywać, jeśli drużyna złożona jest z samych najemników, którzy po sezonie i tak odejdą?

Czyli jeśli WKS Śląsk awansuje do TBL nie będzie zaciągu z Bałkanów i słabych Amerykanów?

Mam nadzieję, że tak. Co prawda jeszcze się nad tym nie zastanawiałem, bo wchodzą tutaj dodatkowe kwestie ekonomiczne, natomiast jeśli będziemy mieli do wyboru ściągnąć kogoś z zagranicy, kto jest tylko trochę lepszy od młodego Polaka, to my wolimy zainwestować w tego drugiego. Wiadomo, że na początku może to nie dawać wyników, ale grając w meczach na pewno nauczy się więcej niż tylko siedząc na ławce i trenując.

Czy wśród zawodników młodego pokolenia w Śląsku widzisz kogoś, kto ma potencjał, aby stać się graczem Twojego formatu?

Nie myślałem o tym, ale na pewno przed tymi chłopakami jest jeszcze długa droga. Wszystko tak się pozmieniało, że teraz zawodnik, który ma 25 lat, jest jeszcze młody i perspektywiczny, podczas gdy my w tym wieku byliśmy już nazywani starymi wygami. Najwięcej zobaczymy w wypadku, gdy awansujemy do pierwszej ligi – wiadomo, że będzie to już dość wysoki poziom. Sam jestem ciekaw, jak przystosują się do niego niektórzy gracze.

No właśnie - kiedy grałeś na parkietach, to stworzyliście wraz z Adamem Wójcikiem, Dominikiem Tomczykiem, Tomaszem Jankowskim i innymi generację, która reprezentowała Polskę przez wiele lat. Jak to się stało, że wy, mając po dwadzieścia kilka lat byliście już doświadczonymi zawodnikami, a dzisiaj gracze w takim wieku wciąż są traktowani jako młodzi zdolni?

Myślę, że to nie jest tylko przypadłość polskiej koszykówki. Ja zacząłem grać w Ekstraklasie, kiedy miałem 17 lat. Początki były okrutne – fizycznie strasznie jeszcze wtedy odstawałem od tych dorosłych facetów, ale grałem. Trener dawał mi sporo szans i na tym boisku spędzałem dużo czasu. Teraz za bardzo takich możliwości nie ma – jest presja na wynik i trenerowi zwyczajnie nie opłaca się ogrywać młodzieży, kiedy to zarząd klubu wymaga od niego zdobycia medalu czy awansu do play-offów.

Czy na polskich parkietach biega w tej chwili jakiś zawodnik, którego gra szczególnie Ci się podoba?

Nie widziałem jeszcze wszystkich zespołów – większość meczów oglądam w internecie, a te transmisje cały czas się zawieszają, to je wyłączam, bo szkoda nerwów (śmiech). Sezon musi jeszcze trochę potrwać, żebym mógł ocenić wszystkich graczy. Na tę chwilę nie mam jednak jakiegoś stuprocentowego faworyta, o którym bym powiedział: „tak, to ten gość”.

***

Co myślisz o kształcie organizacji rozgrywek Tauron Basket Ligi? Chodzi nam tu przede wszystkim o forowanie Asseco Prokomu Gdynia. Nie muszą grać w polskiej lidze, do której wrócą dopiero na play-offy, a w międzyczasie występują w Eurolidze oraz Zjednoczonej Lidze VTB.

Dla mnie decyzja Polskiego Związku Koszykówki jest kompletną bzdurą. Nie może tak być, że drużyna jest zwalniana z ligi macierzystej i to której jest mistrzem tylko dlatego, że gra w lidze komercyjnej oraz zarabia na tym pieniądze. Nie widzę żadnej różnicy między tym a zwolnieniem Barcelony albo Realu Madryt z rozgrywek ligi hiszpańskiej na takiej zasadzie, że grają w Lidze Mistrzów. W świecie piłki nożnej oznaczałoby to przecież rewolucję. To, co się stało jest więc dla mnie w ogóle niezrozumiałe, choć domyślam się powodów tej decyzji. Ale chyba wszyscy się domyślają.

A co do faktu, że liga jest półzamknięta i nie ma z niej spadków?

No spadki to są, ale trzeba przez dwa lata z rzędu zająć ostatnie miejsce... Myślę, że jest to pewna próba związku, aby doszło do zmian, przynajmniej teoretycznie na lepsze, ale czy to się uda? Wiadomo, że zespoły grają i walczą w drugiej lidze po to, żeby awansować i grać w tej ekstraklasie, ale ja rozumiem też związek, który próbuje się zabezpieczyć przed sytuacją, gdy zespół awansuje i nie będzie zupełnie finansowo przygotowany do tego, aby w tej najwyższej klasie rozgrywkowej grać. Trzeba poczekać jeszcze trochę czasu, żeby móc ocenić, jak to wszystko funkcjonuje.

Zgadzasz się z opinią, że polską koszykówką rządzi środowisko sędziowskie? Prezesem PZKosz został były sędzia, mają oni nawet swój związek, a u zawodników tego nie ma. Nie mówimy tu o czymś na wzór organizacji graczy w NBA, ale o jakimkolwiek wspólnym działaniu...

Rzeczywiście, tak to u nas wygląda. Sędziowie potrafią zadbać o swój interes, a jeśli któryś z nich kończy karierę, to naturalne jest, że zostanie komisarzem meczu, a potem może objąć jakieś stanowisko w związku. To jest dla nich normalna droga, a co do zawodników – ja też chciałbym, żeby powstało coś w rodzaju związku zawodowego. Były koszykarz też może pełnić funkcję w związku, a to chyba lepiej niż żeby działały tam jakieś leśne ludki.

Widziałbyś siebie na stanowisku prezesa PZKosz?

Na pewno prędzej niż PZPN-u (śmiech). Może bym im i widział, ale nie można zapominać, że to bardzo odpowiedzialna funkcja. Cała polska koszykówka jest wtedy na twojej głowie. Ale uważam, że w związku potrzeba młodych ludzi, bo świat bardzo szybko się zmienia. Muszą pojawić się zdolni menadżerowie, bo to już nie są te czasy, że się siedzi i czeka na pieniądze, tylko trzeba szukać tych pieniędzy na ligę i przygotowywać oferty dla sponsorów.

Skoro już siedzimy przy tym związku, to jakie jest Twoje zdanie w kwestii nieporozumień na linii związek – Marcin Gortat? Marcin nie zagrał na Mistrzostwach Europy, nie udało się zdobyć funduszy na jego ubezpieczenie, ale faktem jest, że wszyscy czołowi gracze europejscy na Eurobaskecie zagrali. Niektórzy nawet bez ubezpieczenia...

Ciężko mi to stwierdzić – z jednej strony rzeczywiście grali prawie wszyscy najlepsi, z drugiej zaś trzeba przede wszystkim jego zrozumieć. Mógł wiele ryzykować występując, chociaż patrząc na to pod kątem lokautu, uważam, że lepiej by było, gdyby jednak zagrał na Eurobaskecie. I dla niego, i dla nas, bo byłby wielkim wzmocnieniem reprezentacji. Zdecydował jednak tak, jak zdecydował.

Jak więc oceniasz występ polskiej reprezentacji na tegorocznym Eurobaskecie?

Pozytywnie, bo po losowaniu wszyscy byliśmy chyba zgodni co do tego, że jest to grupa śmierci. Udało się odnieść spektakularne zwycięstwo i pokonać Turcję, ale ten mecz z Wielką Brytanią... Ja cały czas mówiłem, żeby jej nie lekceważyć, bo pomimo tego, że kraj w ogóle się nie kojarzy się z koszykówką, doczekali się kilku bardzo dobrych graczy. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy i nie wyszliśmy z tej naprawdę ciężkiej grupy, bo gdybyśmy to osiągnęli, byłby to ogromny sukces.

Jak się zapatrujesz na bardzo sporną kwestię naturalizacji zagranicznych zawodników tak, aby grali w kadrze? Warto dawać paszporty graczom, którzy z Polską mają o tyle wspólnego, że kiedyś grali w naszej lidze? Teraz na mistrzostwach grał Kelati, ale on akurat przynajmniej ma żonę Polkę.

Ogólnie rzecz biorąc, jestem przeciwny temu procesowi. Wolałbym, żeby w kadrze grali tylko Polacy, ale nie zawsze jest to możliwe. Od kilku lat mamy obecny w europejskiej koszykówce trend, że naturalizowanych jest wielu Amerykanów, którzy nie za wiele mają wspólnego z reprezentacjami, w których grają. Chcą mieć tylko paszport danego kraju, aby później mieć ułatwiony wybór klubu i tylko to ich interesuje. W naszym przypadku było to widoczne zwłaszcza u Davida Logana. Jeśli już w kadrze ma grać Amerykanin, to powinna to być naprawdę wybitna postać albo gracz, który z Polską ma dużo wspólnego – mieszka tutaj, zna język.

***

fot. maciejzielinski.infoPrzed wywiadem zakładaliśmy, że w politykę nie będziemy się mieszać, ale ciężko nie zadać tego pytania: naprawdę chciałeś zostać ministrem sportu? W Polsce raczej nie lubi się polityków, a nie da się ukryć, że byłbyś wtedy cały czas pod obstrzałem.

Jako koszykarz też cały czas byłem pod obstrzałem, więc do tego akurat jestem przyzwyczajony. „Minister sportu” to było akurat hasło wyborcze – z jednej strony chwytliwe, ale z drugiej chciałem pokazać, że bardzo poważnie traktuję kampanię i posłowanie.

Jakiś czas temu udzieliłeś wywiadu, w którym wypowiedziałeś się jako zwolennik liberalizacji ustawy antynarkotykowej, Czy jako poseł partii rządzącej uważasz, że możesz mieć jakiś konkretny wpływ na zmiany?

Samemu to chyba nie byłbym w stanie zbyt wiele zdziałać. Najważniejszym krokiem powinna być depenalizacja marihuany, bo prawo, które obecnie istnieje jest przynajmniej według mnie trochę nienormalne. Sądy są zapychane sprawami młodych ludzi, którzy mieli przy sobie jointa, podczas gdy dilerzy liczą pieniądze. Przeciwdziałanie narkomanii nie polega na tym, żeby łapać tych, którzy posiadają małe ilości narkotyków na swój użytek. Trzeba rozpocząć jakąś kampanię informacyjną, która wyjaśni, że marihuana oprócz tego, że jest narkotykiem, ma również właściwości lecznicze. Czytałem sporo opracowań, z których wynika w przypadkach niektórych chorób, pomaga tam, gdzie zawodzą morfina i inne opiaty. Przy leczeniu chorych na raka, gdy stosowane są naświetlania i radioterapie, które powodują wymioty i brak łaknienia, palenie marihuany włącza tzw. gastrofazę oraz powstrzymuje nudności.

Czy nie boisz się, że po przejściu na szczebel polityki krajowej możesz się zrazić, jak zobaczysz te wszystkie układy i machinacje? Do tej pory byłeś radnym miejskim, a lokalnie można chyba więcej zdziałać...

Zobaczymy, sam jestem tego bardzo ciekaw, bo to jest już zupełnie inny poziom. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo. Na razie jestem w Sejmie debiutantem – byłem na expose oraz ważnym głosowaniu Komisji Kultury Fizycznej, Turystyki i Sportu. Muszę jeszcze dać sobie czas, żeby poznać, jak to wszystko funkcjonuje.

Odnośnie działalności w Radzie Miejskiej - czy miasto potraktowało koszykówkę po macoszemu? Piłka nożna została swojego czasu dofinansowana przez ratusz, ale jakby nie patrzeć, koszykarski Śląsk był o wiele bardziej rozpoznawalną i znaczącą w Europie marką.

Mnie się wydaje, że było to spowodowane postawą pana Waldemara Siemińskiego, który z tego, co wiem, wiele razy spotykał się z prezydentem Dutkiewiczem, ale kwestię pomocy Śląskowi rozegrał w zupełnie niepoważny sposób. Mógł znaleźć zupełnie inną drogę rozwiązania problemu niż natychmiastowe wycofanie klubu z rozgrywek. Mazowszanka Pruszków grała kiedyś 1,5 roku jako bankrut, a przecież potencjalnemu sponsorowi łatwiej byłoby wyłożyć gotówkę, gdyby Śląsk dalej występował w lidze. Wszystko odbywało się przez media, pan Siemiński zwołał konferencję prasową, na której powiedział, że jeśli miasto nie da 2 milionów złotych za sekcję koszykarską, to on ją rozwiązuje. Ja po części rozumiem decyzję ratusza, bo każdego trzeba traktować równo. Jeśli koszykówka dostałaby pieniądze, to wówczas mogliby się zgłosić siatkarze czy piłkarze ręczni i oni też powinni mieć wówczas prawo do pomocy finansowej. Jednak kiedy byłem przewodniczącym Komisji Sportu w Radzie Miejskiej, niemal wszystkie pieniądze szły na Euro. Tylko że ono potrwa we Wrocławiu tydzień i szybko się skończy. Jak na razie przygotowania idą dobrze - bo wybudowanie stadionu zostało zrealizowane, nie będzie żadnej kompromitacji.

Stadion jest, a czy tym sam chodzisz na mecze piłkarskiego Śląska? Myślisz, że ma szanse na mistrzostwo Polski w tym sezonie?

Bardzo bym tego chciał, bo to byłby olbrzymi sukces. Zobaczymy – sam chodzę na mecze, ale nie na wszystkie. Raczej na te ciekawsze.

fot. maciejzielinski.infoKibice piłkarscy rozpoznają Cię chyba bez problemu?

Tak, jak Śląsk grał jesienią na Oporowskiej z Lechem Poznań, to poszedłem na odkrytą trybunę i pośpiewaliśmy parę piosenek wśród kibiców. Kiedyś jak jeszcze zdobywaliśmy mistrzostwo Polski, to byliśmy tam przedstawiani. Ja nigdy nie lubiłem takich podziałów na kibiców piłki nożnej, koszykówki czy piłki ręcznej. To dla mnie zupełnie nienaturalne – Śląsk to Śląsk.

To jak to jest z tą niemal stuprocentową rozpoznawalnością we Wrocławiu? Raczej ciężko Ci tu się ukryć i to nie tylko z racji wzrostu... Ostatnio tuż przed wywiadem, jeden nasz kolega mówił, żebyśmy zapytali Cię, co robiłeś na stołówce Politechniki Wrocławskiej, inny wysyła sms: „Widziałem Maćka Zielińskiego na Świdnickiej!”, jeszcze ktoś chwalił się, że dostał od Ciebie Twoją ulotkę wyborczą.

Czasami było to problemem, ale jest to jeden z aspektów zawodu koszykarza. To, że ludzie rozpoznają oraz pozdrawiają cię na ulicy jest na pewno bardzo miłe i sympatyczne, natomiast czasami potrzeba trochę prywatności i wtedy trudno ją znaleźć. Trudno, co robić – musiałem to zaakceptować i się do tego przyzwyczaić.

Czy za czasów świetności miałeś może jakieś komercyjne propozycje, np. z telewizji czy jednak było tak, że ta prawdziwa popularność ograniczała się do Wrocławia? Ostatnio bardzo znany robi się Iwo Kitzinger, który zrobił dość osobliwą karierę, występując w jednym z programów telewizyjnych nago z modelkami.

To nie było tak dawno temu, ale to były chyba jeszcze zupełnie inne czasy. Przemysł rozrywkowy i kółko wzajemnej adoracji celebrytów wtedy nie były tak bardzo rozwinięte – braliśmy udział w reklamach Idei, bo była naszym sponsorem. Kiedyś odwiedziliśmy z Adamem Wójcikiem reality show „Dwa światy” kręcony tutaj we Wrocławiu, więc wspominam to raczej jako radosną, lokalną twórczość. W każdym razie nie miałem żadnych propozycji, żeby być gościem w jakimś show.

PRZECZYTAJ DRUGĄ CZĘŚĆ WYWIADU Z MACIEJEM ZIELIŃSKIM >>

fot. 1 - Facebook, 2 - wks.slask.pl, 3 - Facebook, 4,5 - maciejzielinski.info

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

  • xyz [0]No cóż zabawa w politykę mało komu wychodzi na zdrowie. Jak widać po tym co robi i mówi Zielony jego choroba też nie ominęła. Szkoda bo w czasach koszykarskiego boomu to był mój idol a teraz dał się w...

    2012-01-27, 11:42:13
    Reksio
  • My? [0]"wówczas przestaniemy po prostu tych praw użyczać" - khmm... z całym szacunkiem ale liczba mnoga nie jest tu właściwa gdyż panu Zielińskiemu tyle do dysponowania tymi prawami co i mnie, czyli... nic.

    2011-12-21, 21:25:16
    skryba
  • a całkiem niedawno Pan Maciek był na rynku... [0]Słowa Macieja Zielińskiego wypowiedziane w 2009 r. podczas pikiety w rynku: „(…) dlatego też zebraliśmy się też m.in. tutaj. Zbieramy podpisy na internecie, na różnych punktach miasta, że...

    2011-12-21, 18:09:37
    deszczu
  • ? [1]A cóż on takiego złego powiedział były fanie.

    2011-12-20, 21:03:14
    zielony for ever
  • ... [0]Zielińskiemu kompletnie zasiadło już na mózg. Kiedyś był dla mnie Ikoną, teraz - po tym co mówi i robi - jest dla mnie nikim. Szkoda.

    2011-12-20, 16:38:15
    Były fan
Zobacz wszystkie wypowiedzi
video
FB dlaMaturzysty.pl reklama