Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

Dorota Świeniewicz ostro o trenerze reprezentacji

2008-01-15

 Kilka dni temu trener reprezentacji siatkarek Marco Bonitta ogłosił, że kapitan drużyny Dorota Świeniewicz nie pojedzie na turniej eliminacyjny do pekińskich Igrzysk Olimpijskich, który odbędzie się w niemieckim Halle. Świeniewicz jest bardzo rozgoryczona decyzją szkoleniowca. Swojej złości dała upust w wywiadzie dla "Głosu Wielkopolski", nazywając Bonittę "kupą g...".

36-letnia Świeniewicz jest jedną z najbardziej utytułowanych polskich siatkarek. Z prowadzoną przez Andrzeja Niemczyka reprezentacją dwukrotnie sięgała po mistrzostwo Europy (2003, 2005), będąc kapitanem zespołu. W 2005 roku została nagrodzona tytułem najlepszej zawodniczki turnieju o prymat na Starym Kontynencie. Kibice ekipy popularnie zwanej "Złotkami" byli przekonani, że doświadczona Świeniewicz pojedzie z drużyną do Halle, by wesprzeć koleżanki w walce o przepustkę do Pekinu. Tym bardziej, że Świeniewicz dochodzi w tym roku - broniąc barw hiszpańskiego Icaro Alcaro - prezentuje dobrą formę i nie widać po niej efektów przerwy w grze, którą zrobiła sobie w 2006 roku, by urodzić dziecko.

Marco Bonitta zdecydował jednak inaczej. Włoski trener przed rozpoczęciem zgrupowania siatkarek wspominał, że o miejsce w zespole Świeniewicz będzie musiała walczyć z "młodą gniewną" polskiej ekipy, Anną Barańską. Ostatecznie w oczach Bonitty to zawodniczka Winiar Kalisz wygrała tę rywalizację. Świeniewicz przyjęła decyzję szkoleniowca z ogromnym rozczarowaniem.

- Zapytałam, czy jadę na turniej, bo igrzyskom podporządkowałam sportowe życie. Powiedział, że nie. Że przegrałam rywalizację. Odparłam, że - głupio mi to powtarzać - jest kawałkiem g...a! Wyszłam do swojego pokoju, zabrałam synka, rzeczy, no i wróciłam do domu - opowiada "Głosowi Wielkopolski" zdenerwowana Świeniewicz.

To nie koniec ostrych słów Doroty Świeniewicz. Zawodniczka mówi, że wcale nie czuje się przegraną w sportowej rywalizacji. Tłumaczy, że na zgrupowaniu - jej zdaniem - była w formie. Tylko na ostatnim treningu, który odbyła, nie prezentowała się najlepiej, zmartwiona chorobą synka, który był z nią na zgrupowaniu. Świeniewicz zarzuca Boniccie hipokryzję.

- Bonitta te troski lekceważył. Powiedział, że dzieci zawsze chorują, że to nic wielkiego. I to mówi człowiek, który z Pucharu Świata uciekł do domu, do chorej żony, zostawił zespół na cztery mecze... Jego rodzina była wtedy ważna. A teraz moja wcale - opowiada siatkarka. 

Pytana przez "Głos Wielkopolski" o to, czy może niepotrzebnie brała 2-letniego syna na zgrupowania, Świeniewicz odpowiada, że Bonitta początkowo nie robił z tego problemu. Dopiero później, z niewiadomych przyczyn, zaczął narzekać. Świeniewicz opowiada, że Bonitta próbował rzucać jej kłody pod nogi.

- W Belgii, na mistrzostwach Europy, Bonitta chciał wyrzucić Julka z nianią z hotelu, bo nie miał gdzie położyć swoich kolesiów z Włoch - twierdzi.

- Co do trenerki, to niewątpliwie fachowiec, ale psycholog żaden. Żadnego porównania z Niemczykiem (Andrzej Niemczyk, poprzedni trener reprezentacji - przyp.red.). Żad-ne-go! - kończy Świeniewicz.

"Głos Wielkopolski"/ŁUM

Fot. Wikipedia





Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama