Panathinaikos Ateny ma skład tak naszpikowany gwiazdami, że mógłby wystawić dwie równorzędne piątki na boisko i spokojnie wygrywać z każdym. Wydawało się więc, że Prokom Trefl Sopot dostanie wliczone w koszty, programowe lanie.
Sopocianie sprawili jednak sporą niespodziankę. Przegrali, ale walczyli z Panathinaikosem jak równorzędny rywal.
W pierwszych minutach meczu na trybunach hali Olivia nie było nikogo, kto nie przecierałby oczu ze zdumienia. Prokom wyszedł na mecz zmotywowany, skoncentrowany i pokazał Grekom, że w Sopocie łatwo o zwycięstwo nie będzie. W pewnym momencie Prokom prowadził już 16:7. Wściekły trener Panathinaikosu, Zelimir Obradovic, musiał ratować się czasem, a podczas przerwy solidnie rugał swoich graczy. Dopiero cierpkie słowa obudziły koszykarzy "Koniczynek", bo wzięli się za siebie - odrobili straty i wyszli na jednopunktowe prowadzenie.
W drugiej kwarcie Prokom nadal poczynał sobie bardzo śmiało. Świetnie grał zwłaszcza Rashid Atkins, który umiejętnie kierował grą zespołu, a w obronie "kradł" rywalom piłki i rozpoczynał skuteczne kontry. Panathinakos był wyraźnie zaskoczony przebiegiem meczu i oporem Prokomu. W grze Grecy utrzymywali się tylko dzięki skuteczności "trójek" Hatzivrettasa (trzy w 2. kwarcie), ale i tak do przerwy nie zdołali wiele zdziałać i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 36:30 dla sopocian.
Gdyby ktoś zamieścił podsłuch w szatni Panathinaikosu i odsłuchał nagranie z przerwy meczu, pewnie spuchłyby mu uszy. Obradovic musiał solidnie ochrzanić swoich koszykarzy, bo na drugą połowę wyszli bardzo zmobilizowani. Sani Becirović rokręcił się w ataku, do zdobywania punktów aktywnie włączył się też Rajmundas Siskauskas. W obronie zaś Grecy uprzykrzali Prokomowi życie, jak mogli. Gra zrobiła się bardzo wyrównana. Panatinaikos, dzięki szerokiemu składowi, z którego umiejętnie korzystał Obradović, zdołał jednak odrobić straty i wyszedł na trzypunktowe prowadzenie.
W czwartej kwarcie Prokom wyraźnie osłabł i nie grał już z takim impetem. Panathinaikos skwapliwie skorzystał ze słabości sopocian i powoli, ale skutecznie, "odjeżdżał" na bezpieczną odległość. Ostatecznie Grecy wygrali z przewagą sześciu punktów.
W poprzedniej kolejce Euroligi, Panathinaikos rozgromił równie silną co on Barcelonę aż 20 punktami. W Sopocie Grekom zwycięstwo przyszło o wiele trudniej i choć zachowali miano niepokonanych, to jednak porażka ujmy Prokomowi nie przynosi. Tym bardziej, że z Grekami nie zagrali kontuzjowani Adam Wójcik i Tomas Pacesas. Kto wie, może w pozostałych meczach Top 16 Prokom pokusi się jeszcze o sprawienie niespodzianki. W każdym razie wygląda na to, że sopocianie kryzys mają już za sobą.
3. kolejka Top 16 Euroligi :
Prokom Trefl Sopot - Panathinaikos Ateny 69:75 (16:17, 20:13, 12:21, 21:24)
Prokom Trefl: Donatas Slanina 15 (3), Michael Andersen 12, Rashid Atkins 11 (1), Jasmin Hukić 4, Tomas Masiulis 4 oraz Huseyin Besok 9 (1), Filip Dylewicz 8 (1), Christian Dalmau 6.
Panathinaikos: Sani Becirović 18 (3), Rajmundas Siskauskas 11 (1), Dejan Tomasević 7, Dimitris Diamantidis 3 (1), Dimos Dikoudis 0 oraz Nikos Hatzivrettas 14 (3), Mike Batiste 12, Kostas Tsartsaris 5 (1), Fragiskos Alvertis 5 (1), Tony Delk 0, Milos Vujanić 0.
Do rozegrania:
FC Barcelona - Efes Pilsen Stambuł (1.03)
Tabela Grupy F
Lp. | Drużyna | Mecze | Punkty | Zwycięstwa/Porażki | Kosze |
1. | Panathinaikos Ateny | 3 | 6 | 3-0 | 261:208 |
2. | Prokom Trefl Sopot | 3 | 4 | 1-2 | 231:221 |
3. | FC Barcelona | 2 | 3 | 1-1 | 174:175 |
4. | Efes Pilsen Stambuł | 2 | 2 | 0-2 | 124:155 |
(ŁUM)