Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

Gladiatorzy w Orbicie

2007-09-17

 Eliminacje Konfrontacji Sztuk Walki przyniosły wszystko, co w tym sporcie najlepsze. Niech za obraz wczorajszej gali posłużą słowa tytułowego kawałka Machine Head - ‘The Blood, The Sweat, The Tears'. Krew, pot i łzy, czyli cała prawda o MMA.

Już o godzinie 19 w sobotni chłodny wieczór w hali Orbita pojawili się pierwsi fani MMA (Mixed Martial Arts = mieszane sztuki walki). Jednak regularne zawody rozpoczęły się dopiero około 21. W ciągu dwóch godzin oczekiwania na gladiatorów chwile spędzone na trybunach umilały widzom zespoły muzyczne. Głodni i spragnieni kibice mogli posilić się plackiem pizzy albo sięgnąć po red bulla. Kiedy na scenę wyszedł Waldemar Kieliszek z Zespołem, czyli popularna hiphopowa KASTA, było jasne, że tylko sekundy dzielą nas od otwierającej turniej walki. Szerokospodni wrocławianie migiem opuścili scenę, a na ring w feerii barw, wiązkach świateł, płomieniach żywego ognia, dymie i - ogólnie ujmując - znakomicie przygotowanej scenografii wkroczyli pierwsi zawodnicy tego wieczoru.

Zanim jednak o samym przebiegu gali, parę słów o formule KSW. Otóż gala ma promować międzystylowe sztuki walki. W MMA (używa się również wymiennie nazwy vale tudo od portugalskiego „wszystko idzie") każdy z poszczególnych zawodników wywodzi się z konkretnej sztuki walki, jednak musi znać podstawowe chwyty i ciosy z wielu innych. Vale tudo zakłada dużo większą swobodę, zdecydowanie mniejszą ingerencję sędziów, co jednak nie oznacza, że - wbrew pozorom - wszystko idzie! Nie wolno gryźć, szczypać, kopać krocza ani atakować małych stawów (palce), oczu, krtani, tyłu głowy oraz kręgosłupa. Fundamentalne dla rozwoju w walkach MMA są przede wszystkim BJJ (brazylijskie jiu-jitsu) oraz muay thai (tajski boks). A więc ani parter, ani stójka nie może być przez zawodników potraktowana po macoszemu. Mała dawka historii: w pierwszym, pionierskim dla MMA, w historii pojedynku w klatce zwyciężył reprezentant jiu-jitsu Royce Gracie. Ciekawe, że w całym turnieju nie zadał on ani jednego ciosu, zwyciężając przez zakładanie odpowiednich dźwigni, duszenia, chwytów. Nieoficjalny turniej odbył się w 1993 roku w Denver, Co.

Pobili sędziego

We Wrocławiu co prawda klatkę zastąpiono klasycznym ringiem, niemniej krwi, potu ani łez nie zabrakło. W inauguracyjnych walkach ćwierćfinałowych emocji było całkiem sporo, choć pojedynki Pawła Gąsińskiego z Robertem Świerblewskim oraz Jana Błachowicza z Sebastianem Olchawą toczyły się w dość wolnym tempie, a pierwsza z nich prawie w całości w mało widowiskowym parterze (może dlatego że macierzystym sportem zawodników tej pary są zapasy). Dopiero gdy na ring w akompaniamencie energetycznego Disturbed wkroczył Daniel ‘Kociao' Dowda z Linke Gold Team zrobiło się naprawdę ciekawie. Widowiskową walkę z Pawłem Morawskim obfitującą w efektowne kopnięcia zwyciężył przedstawiciel BJJ, Dowda. Pojedynkiem, który dostarczył bodaj największej dawki emocji w ćwierćfinałach była batalia Marcina Makowskiego (vale tudo) z Mariuszem Slottą (kung fu). W pojedynku trudno było wytypować lepszego, ponieważ walka odbywała się na zasadzie „cios za cios". Fajterzy już w pierwszej rundzie słaniali się na nogach, pojawiła się także pierwsza krew. Jeden z ciosów w tej batalii doszedł także... sędziego, co wzbudziło aplauz i śmiech publiczności. Po którymś z mocnych uderzeń Slotty z ust Makowskiego poza ring w strugach krwi poszybował ochraniacz na zęby. Pod koniec pierwszej partii tego pojedynku to jednak Makowski siedział na swoim przeciwniku i okładał go pięściami. Slotta jednak stosował umiejętne uniki. W przerwie doszło do ciekawej sytuacji, ponieważ gdy wydawało się, że to Makowski jest bliższy triumfu, z jego narożnika na środek ringu wyleciał ręcznik, co oznaczało koniec walki przez poddanie się. Wycieńczeni morderczą walką zawodnicy ledwo doczłapali na środek ringu, by pogratulować sobie bitwy. Jak później miało się okazać, zwycięskiego Slotty nie mieliśmy już zobaczyć tego dnia. Z półfinału wyeliminowała go kontuzja.

Polska górą!

Pierwszą tzw. walkę ekstra, swoisty refren turnieju, można nazwać pojedynkiem bez historii. Utytułowany Łukasz ‘Juras' Jurkowski nie dał szans Bośniakowi Galicowi i bardzo szybko zadał mu K.O., po czym odebrał puchar z rąk urodziwych hostess.                                              

Półfinał z udziałem Pawła Gąsińskiego i Jana Błachowicza mógł się podobać. Sporo parteru, różnorodnych technik i w końcu dynamiczna akcja Błachowicza, po której zapaśnik Gąsiński długo dochodził do siebie. Znaliśmy zatem pierwszego z finalistów.

W drugiej parze ‘Kociao' nie dał najmniejszych szans młodemu Robertowi Świerblewskiemu, który zastąpił kontuzjowanego Slottę. Najpierw Dowda wykonał niesamowitą figurę w powietrzu, po czym założył bolesną i ostateczną dźwignię na łokieć Świerblewskiego.         

Kolejne dwie walki ekstra, nie wyłaniające finalisty, lecz jedynie uświetniające galę, okazały się dużo bardziej spektakularne, niż pierwsza. Najpierw na ringu pojawili się czarnoskóry reprezentant Holandii, Evert ‘Black Dragon' Fyeet (styl źródłowy: san da) oraz Polak Krzysztof Kułak, finalista VI gali KSW. Zdecydowana przewaga Polaka dała mu zwycięstwo, zaś Holender przez jakiś czasu musiał być cucony przez członków sztabu medycznego. W ostatnim pojedynku zmierzyli się: najbardziej utytułowany zawodnik gali, Polak reprezentujący Niemcy, Łukasz ‘King Kong' Zawada oraz Czeczen w barwach naszego kraju, Mamed Kalidov. Publiczność wyraźnie sprzyjała temu ostatniemu, zaś uskrzydlony Czeczen dawał z siebie wszystko. Biegał po ringu, prowokował Zawadę. W końcu zwinny jak kot Kalidov założył dźwignię na nogę ‘King Konga' i zasłużenie zwyciężył.

Zbrukana wisienka na torcie

Prawdziwym deserem tej sportowej uczty miał być finałowy pojedynek pomiędzy Janem Błachowiczem (narożnik niebieski) a Danielem Dowdą (narożnik czerwony). Błachowicz bardzo szybko przeszedł do ofensywy zadając kilka potężnych ciosów w twarz Dowdzie. Przedstawiciel bjj próbował swego największego atutu - śmiertelnie niebezpiecznych dźwigni, jednak Błachowicz umiejętnie ich unikał. W końcu po kapitalnej serii piorunujących ciosów Jana Błachowicza Dowda nie wytrzymał i upadł na ziemię. Sędzia natychmiast orzekł koniec walki, tymczasem ‘Kociao' wstawał już, by przygotować się do dalszej części pojedynku. Arbiter nie pozwolił jednak wznowić walki, czym naraził się na ogromną porcję gwizdów. Publiczność w niesmaku szybko opuściła halę Orbita. Ostateczna, chyba zbyt pochopna decyzja rozjemcy, zatarła bardzo pozytywne wrażenie, jakie wywarła perfekcyjnie zorganizowana gala. Na warszawskim Torwarze to Jan Błachowicz będzie już wkrótce reprezentował barwy Polski na międzynarodowej gali KSW. Zapewne zasłużenie, chociaż równie groźny byłby zapewne gibki Daniel Dowda, który musiał czuć sobotniego wieczoru olbrzymi niedosyt.

10 walk mogło się podobać. Każda obfitowała w techniki innego rodzaju, każdy zawodnik zaś prezentował zupełnie niepowtarzalny, unikatowy styl walki. Organizacja imprezy stała na najwyższym światowym poziomie. Doskonała choreografia, wyśmienity występ wrocławskiej KASTY, światła, ogień, dym, muzyka, krew, pot i łzy. Czyli esencja MMA - zaburzona przedwczesną decyzją sędziego.

Paweł Koziołek
(pawel.koziolek@dlastudenta.pl)


Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

  • bzdury piszecie [0]Widać, że tekst pisał dyletant. To, że ktoś wali się z kimś cios za cios ma świadczyć o dobrym widowisku i poziomie ? Wręcz odwrotnie ! Ale czego się spodziewać po serwisie dlastudenta.pl ...

    2007-09-18, 01:22:41
    blsd
Zobacz wszystkie wypowiedzi
video
FB dlaMaturzysty.pl reklama