Najlepsza polska siatkarka, Małgorzata Glinka zapowiedziała, że skończy karierę reprezentacyjną po IO w Pekinie. Zawodniczka gra już w polskich barwach 14 lat.
Na razie występ polskich siatkarek na Igrzyskach stoi pod sporym znakiem zapytania. "Złotka" miały zdobyć kwalifikację na Pucharze Świata, jednak to się nie udało. Teraz pozostaje walka w turnieju kontynentalnym. Nie można jednak wykluczyć, iż Polki w ogóle w Pekinie nie zagrają.
Póki co Glinka chce dać z siebie wszystko w każdym spotkaniu reprezentacji. - Chcę do tego czasu dać z siebie wszystko. Dlatego pojechałam na tak ciężki turniej, jak Puchar Świata. W Murcji już wcześniej mówili, że nie są zadowoleni, że jadę do Japonii. Prezes stwierdził, że jeśli coś mi się stanie w kadrze, to nie wypłaci pieniędzy przewidzianych w kontrakcie - mówi zawodniczka.
Nasza siatkarka zdecydowanie podkreśla, że Pekin będzie jej ostatnią wielką imprezą. Mogłaby wprawdzie spokojnie myśleć nawet o IO w Londynie 2012, ale nie jest zachłanna. Poprzestanie na tym, co osiągnęła do tej pory, a trzeba przyznać, że osiągnęła bardzo dużo.
Glinka przyznaje, że turnieje PŚ kosztują ją sporo wysiłku. - Czasem wspominam wieczór, kiedy przyjechałam do Novary po japońskiej wyprawie. Miałam trzy telefony i nie pamiętałam pinu do żadnego z nich. Taka byłam wycieńczona - mówi siatkarka.
tvn24.pl/SZUCH