Leo robi wiochę

Na ostatnim posiedzeniu zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej nie pojawił się Leo Beenhakker, który miał przedstawić sprawozdanie z gry biało-czerwonych. - „To kabaret w wiejskim wydaniu" - powiedział w „Cafe Futbol" Roman Kołtoń.

Słowa redaktora Kołtonia trafnie obrazują to, co od jakiegoś czasu wyprawia, wiecznie obrażony na wszystkich Beenhakker. Po raz kolejny zademonstrował swoją wyższość nad innymi i nie pierwszy już raz olał swojego pracodawcę, jakim jest PZPN. Oczywiście Leo nie mógł przybyć na posiedzenie zarządu, gdyż był w tym czasie bardzo zajęty.

Tym razem - o dziwo - nie chodzi o społeczne i „nieoficjalne" doradzanie Feyenoordowi Rotterdam, lecz o spotkanie z Arsenem Wengerem i Guusem Hiddinkiem w Anglii. Oczywiście Beenkakker miał do tego pełne prawo, ponieważ Holender może robić w swoim wolnym czasie to, na co tylko ma ochotę. Ciekawe jednak, czy była to wizyta oficjalna, czy może nieoficjalna, jak jego konferencja prasowa na stadionie Feyenoordu.

Brawa dla Pana Kołtonia, że kolejny już raz pokazał, że nie boi nazywać się rzeczy po imieniu i głośno powiedzieć co myśli o zachowaniu Holendra. Ja ze swojej strony dodam tylko, że „kabaretem w wiejskim wydaniu" jest także ciągłe obrażanie się selekcjonera na media i oskarżanie ich o bezpodstawne ataki na nieomylnego Pana Beenhakkera.

Tomasz Górniak
(tomasz.gorniak@dlastudenta.pl)