Polscy siatkarze w czwartym weekendzie Ligi Światowej pokonali dwukrotnie reprezentację Argentyny, ustanawiając tym samym rekord ośmiu kolejnych wygranych. Poprzedni rekord to siedem zwycięstw. Tym samym wicemistrzowie świata wspólnie z Bułgarią prowadzą w grupie D z kompletem "oczek".
Sobotnie spotkanie w Catamarce rozpoczęło się dla naszych siatkarzy udanie. Na pierwszą przerwę techniczną schodziliśmy prowadząc 8:6. Potem jednak kilka błędów, a w szczególności złe zagrania zdenerwowanego na początku meczu Łukasza Żygadły spowodowało, że Argentyńczycy objęli prowadzenie. Potem walka toczyła się punkt za punkt, Polacy w tym czasie nie wykorzystali kilku piłek setowych. Wreszcie Michał Winiarski udaną akcją zakończył pierwszą odsłonę.
Drugi set to koncert wicemistrzów świata. Dobry blok, pewniej już rozgrywający Żygadło i szalejący w ataku Wlazły spowodowali, iż wygraliśmy nadspodziewanie gładko, bo aż 25:12. Niestety, trzecia odsłona to rozluźnienie w szeregach drużyny Raula Lozano. Mnóstwo niepotrzebnych błędów, słabe przyjęcie i blok - Argentyńczycy wspierani przez publiczność wykorzystali to, wygrywając 25:17.
Czwarta partia była dość wyrównana, ale tylko do drugiej przerwy technicznej. Od tego momentu Polacy zaczęli grać dużo lepiej, świetnie spisywał się Mariusz Wlazły, co dało nam wygraną 25:18 i całym meczu 3:1.
Argentyna - Polska 1:3 (29:31, 12:25, 25:17, 18:25)
Argentyna: Bernasconi (4), Scholtis (10), Stepanenko (7), Hernandez (22), Aschemacher (3), Concina (11), Meana (libero) oraz Bangolea, Ocampo.
Polska: Żygadło (6), Wlazły (16), Pliński (5), Grzyb (6), Gruszka (14), Winiarski (20), Ignaczak (libero) oraz Bąkiewicz, Kurek, Możdżonek (2).
Drugie spotkanie w Catamarce rozpoczęło się od punktu dla nas, po czym inicjatywę przejęli gospodarze i prowadzili bardzo długo. Dopiero przy stanie 19:19, gdy na zagrywkę wszedł niezawodny Wlazły odskoczyliśmy podopiecznym Jona Uriarte wygrywając całą partię 25:21.
Początek drugiej odsłony kapitalny w wykonaniu wicemistrzów świata. Na pierwszą przerwę techniczną schodzimy prowadząc 8:5, na drugą już 16:10. Później jest 18:12 i od tego momentu z podopiecznymi Raula Lozano dzieje się coś niedobrego, a jednocześnie niewytłumaczalnego. Przestój w polskiej ekipie i niemoc naszych Argentyńczycy wykorzystują doskonale, doprowadzając do staniu 20:19. Potem powiększają prowadzenie. Jest 23:20 i na zagrywkę wchodzi Mariusz Wlazły. Serwuje kapitalnie. Jego mocne zagrywki odrzucają gospodarzy od siatki, dobrze funkcjonuje blok i wygrywamy tę partię 25:23.
Trzeci set bez historii. Polacy prowadzą praktycznie od początku grając konsekwentnie i pewnie. Stan 16:11 i pojawia się strach, że nasi znów staną i roztrwonią przewagę. Nic podobnego. Tym razem konsekwentnie zaliczkę powiększamy i pokonujemy Argentynę 25:17 a w całym meczu 3:0.
Argentyna - Polska 0:3 (21:25, 23:25, 17:25)
Argentyna: Bernasconi (2), Scholtis (9), Stepanenko (4), Hernandez (14), Aschemacher (5), Concina (9), Meana (libero) oraz Orduna (1), Chavez (3).
Polska: Żygadło (1), Wlazły (13), Pliński (13), Grzyb (4), Gruszka (10), Winiarski (7), Ignaczak (libero) oraz Kurek.
Wyprawa do ojczyzny naszego trenera okazała się zatem bardzo szczęśliwa. Polscy siatkarze w obu meczach byli zdecydowanie lepsi. Nieuzasadnione okazały się obawy, że zaszkodzi nam nieobecność Pawła Zagumnego. Łukasz Żygadło świetnie "Gumę" zastąpił. Na wyróżnienie w naszej ekipie zasłużył z pewnością Mariusz Wlazły, który w przekroju tych dwóch spotkań był naszym najlepszym graczem.
Wicemistrzowie świata zdobyli kolejne cenne punkty, a przy okazji zwiedzili kilka ciekawych miejsc. Przewodnika mieli świetnego - był nim oczywiście Raul Lozano. Teraz przed naszą ekipą mecze wyjazdowe w Bułgarii. Jak wiadomo obie ekipy mają komplet wygranych, zatem weekend w mieście Warna zapowiada się ekscytująco. Oby z "happy endem" dla Polaków.
Tomasz Szuchta
(tomek.szuchta@dlastudenta.pl)