Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

Lotos PKO BP rozbił Wisłę po raz drugi

2009-03-30

 Tylko i aż jedno zwycięstwo dzieli koszykarki Lotosu PKO BP Gdynia od awansu do finału Mistrzostw Polski. W niedzielę gdynianki po raz drugi pokonały Wisłę Can Pack Kraków i w serii do trzech zwycięstw prowadzą już 2:0. Wicemistrzynie Polski, podobnie jak dzień wcześniej, wygrały różnicą 21 punktów, tym razem 81:60. W sobotę było 78:57.

Zwycięstwo gdyńskiej drużyny ani przez moment nie było zagrożone. Wiślaczki nie podjęły walki, zagrały słabo w obronie i bardzo słabo w ataku. Gdyby nie znakomita gra Marty Fernandez Wisła Can Pack mogłaby mieć problemy z pokonaniem bariery 50 punktów. Trenerzy na plac gry desygnowali te same pierwsze piątki, jak w sobotę. Trener Jacek Winnicki stwierdził najwyraźniej, że zwycięskiego składu się nie zmienia i posłał w bój Paulinę Pawlak, Alanę Beard, Tamikę Catchings, Martę Jujkę i Ivanę Matovic. Z kolei Wojciech Downar Zapolski zaufał Jelenie Skerovic, Dominique Canty, Dorocie Gburczyk, Ewelinie Kobryn i Slobodance Maksimovic.

Analogii do sobotniej konfrontacji było więcej. Przede wszystkim gdynianki koncertowo rozpoczęły ten mecz. Co prawda pierwsze punkty zdobyła Kobryn, ale okazało się, że było to pierwsze i jedyne prowadzenie Białej Gwiazdy. Gospodynie szybko złapały wiatr w żagle i raz za razem czarowały efektownymi akcjami. Prym wiodły zwłaszcza amerykańskie gwiazdy Lotosu PKO BP Gdynia. Tamika Catchings zbierała, przechwytywała, asystowała, trafiała za dwa, jak i za trzy punkty. Alana Beard kończyła efektownie kontrataki, trafiłą też „trójkę". Heroiczne boje pod koszem z wysokimi zawodniczkami Wisły toczyły Matovic i Jujka. Ta ostatnia okupiła to dwoma faulami. Wisła była w tym okresie zupełnie bezradna. Pod wpływem agresywnej obrony mistrzynie Polski rzucały z nieprzygotowanych pozycji. W efekcie na 16 prób z gry do kosza gdynianek w pierwszej kwarcie wpadły zaledwie dwa rzuty. Dla odmiany podopieczne Jacka Winnickiego na 16 prób trafiły aż 10. Nic więc dziwnego, że po pierwszej odsłonie było 24:8 dla Lotosu PKO BP Gdynia.

- Przegraliśmy mecz w pierwszej kwarcie. Nic nam nie wpadało i potem trudno było się podnieść - mówił później na konferencji prasowej trener Wisły Wojciech Downar Zapolski.

W drugiej kwarcie szkoleniowiec gdynianek zastosował ten sam manewr, co dzień wcześniej. Posadził na ławce Matovic i Jujkę i wpuścił na parkiet Emiliję Podrug i Magdalenę Leciejewską. Najwyraźniej zmiana ustawienia wybiła z rytmu jego drużynę. Zaczęły się mnożyć błędy, niecelne rzuty i kibice mieli już przed oczami scenariusz z meczu sobotniego, kiedy to też po koncertowej pierwszej kwarcie gospodynie w drugiej zagrały katastrofalnie i pozwoliły Wiśle nie tylko odrobić straty, ale też objąć prowadzenie. Teraz na szczęście nic takiego nie nastąpiło, bo trener Winnicki podejmował trafne decyzje personalne. Posadził na ławce między innymi Oliwię Tomiałowicz, która nie radziła sobie w obronie z Martą Fernandez. Hiszpanka popisywała się indywidualnymi akcjami, wykańczała też kontrataki i trafiała za trzy punkty z bardzo trudnych pozycji. Na 3 minuty przed końcem drugiej kwarty po akcji 2+1 hiszpańskiej rzucającej było 33:19 dla Lotosu PKO BP, za chwilę Dominique Canty zniwelowała przewagę do 12 punktów, ale wtedy sprawy w swoje ręce wzięły Beard i Catchings. Ta pierwsze trafiła za trzy punkty, po chwili uruchomiła szybki kontratak, po którym ta druga popisała się efektowną akcją „2+1". W efekcie po pierwszej połowie Lotos PKO BP Gdynia prowadził 39:21. Wisła w tym okresie miała katastrofalną skuteczność rzutów z gry, poniżej 20 procent.

- Taka skuteczność na takim poziomie, jaki prezentujemy, nie ma prawa się zdarzyć - samokrytycznie oceniła Dorota Gburczyk.

Trzecia odsłona to festiwal rzutów za trzy punkty. Dwa razy ta sztuka udała się Paulinie Pawlak, Tamice Catchings i Marcie Fernandez. W 23 minucie, po „trójce" Pawlak Lotos PKO BP objął najwyższe prowadzenie w meczu 50:25. Po chwili gra stała się bardziej wyrównana, ale wiślaczki nie były w stanie znaleźć recepty na doskonale dysponowane w ataku gdynianki. Obrona strefowa nie funkcjonowała, wicemistrzynie Polski miały też sporo miejsca pod samym koszem, z czego skwapliwie korzystały. Po trzech kwartach było 63:43. Na ostatnie 10 minut koszykarki z Krakowa wyszły zupełnie bez wiary w zwycięstwo. Jedna Marta Fernandez to było za mało, aby myśleć o zwycięstwie. Emocji nie było, obie drużyny nie przykładały się już tak bardzo do obrony i oglądaliśmy sporo efektownych akcji. Ostatecznie Lotos PKO BP Gdynia pokonał Wisłę Can Pack Kraków 81:60 a najlepszą zawodniczką meczu była Tamika Catchings. Amerykanka zdobyła 25 punktów (3/5 za trzy punkty, 4/7 za dwa punkty, 8/8 rzuty wolne), zebrała 7 piłek, miała 5 asyst, 2 przechwyty, 1 blok, wymusiła też 6 fauli. Znakomicie zagrała też Alana Beard, która do 18 punktów dołożyła 8 zbiórek, 2 przechwyty i 3 bloki. Gdynianki po raz kolejny zagrały znakomicie w obronie, skutecznie w ataku i świetnie na tablicach. Trzeba je pochwalić za walkę, determinację i nieustępliwość. Nie było dla nich straconych piłek. Jedyne, na co trzeba zwrócić uwagę i poprawić to zatrzymanie szybkiego ataku rywalek. Wiele punktów Wisła zdobyła właśnie po tego typu akcjach.

Lotos PKO BP Gdynia prowadzi w serii do trzech zwycięstw 2:0, ale teraz rywalizacja przenosi się do Krakowa. Pierwszy mecz już 4 kwietnia, ewentualny kolejny pojedynek, dzień później, również pod Wawelem.

- Wygrywamy 2:0, ale to nie jest 3:0. Na razie taki wynik nam nic nie daje, sprawia tylko, że jesteśmy bliżej finału. Ale trzeba jeszcze uczynić trzeci krok, a to nie będzie łatwe. Przestrzegam przed hurraoptymizmem. W Krakowie gra się ciężko, a historia dowodzi, że można wyjść obronną ręką z takiej sytuacji - mówi trener Lotosu PKO BP Gdynia Jacek Winnicki.

- Przegrałyśmy dwa mecze dość wyraźnie, ale gra nadal się toczy. Ci, którzy nas już skreślili mogą być zaskoczeni. Nasza hala jest dużym atutem i postaramy się go wykorzystać. Mamy teraz parę dni na przeanalizowanie naszej gry i wyciągnięcie wniosków. Jedno jest pewne, gorzej zagrać nie możemy - dodaje Dorota Gburczyk.

Lotos PKO BP Gdynia - Wisła Can Pack Kraków 81:60 (24:8, 15:13, 24:22. 18:17)

Lotos PKO BP Gdynia: Catchings 25, Beard 18, Pawlak 12, Snytsina 10, Matovic 7, Tomiałowicz 3, Jujka 2, Podrug 2, Leciejewska 2, Zawadka 0, Sosnowska 0.

Wisła Can Pack: Fernandez 27, Gburczyk 7, Dupree 6, Canty 6, Pałka 6, Kobryn 4, Skerovic 2, Maksimovic 2.

(klub)

fot. Marek Stiller

 

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama