- Warto próbować, warto starać się, gdyż koszykówka to bardzo ambitna gra. Nigdy nie można powiedzieć, że jest się przegranym, zawsze warto walczyć w tym sporcie do końca – mówi Łukasz Koszarek, rozgrywający Trefla Sopot i reprezentacji Polski.
Piotr Ciszek: Jak rozpoczęła się Pana koszykarska kariera?
Łukasz Koszarek: W moim rodzinnym mieście, we Wrześni, w szkole były klasy sportowe, w tym jedna o profilu koszykówki, prowadzona przez mojego pierwszego trenera Stefana Tomczaka. Trafiłem tam i zacząłem swoją przygodę z koszykówką. Jak się okazało nie szło mi najgorzej, rozpoczęły się pierwsze mecze, turnieje i tak wkręciłem się w ten sport. Próbowałem różnych sportów, w tym oczywiście piłki nożnej. Grałem w miejscowym klubie, ale pierwsze małe sukces w koszykówce sprawiły, że łatwiej było mi się przekonać do tego sportu, i zachęciły mnie do dalszej pracy.
Czy Mecz Gwiazd Tauron Basket Ligi jest dla Pana dużym wydarzeniem?
- Chyba dla każdego koszykarza jest ważne by choć raz znaleźć się w takim meczu. Kibice doceniają swoim głosami zawodników, dlatego tym bardziej miło znaleźć się w takim gronie, w czołówce graczy w naszej lidze.
Kto tak naprawdę Pana zdaniem może być określany jako gwiazda Tauron Basket Ligi?
- W naszych realiach ciężko używać słowa „gwiazda”. Jednak na pewno można tak określić zawodnika, który sprawia, że inni gracze są przy nim dużo lepsi, a sam dodatkowo nie boi się brać odpowiedzialności za drużynę i musi mu to często wychodzić.
Co trzeba zrobić, aby Mecz Gwiazd chciało obejrzeć naprawdę dużo ludzi?
- Oczywiście są potrzebne działania marketingowe, gdyż nie jest to zwykły mecz koszykówki. Wielu fanów śledzących każdy mecz ligowy nie zawsze z chęcią ogląda takie mecze, gdyż zazwyczaj jest tam więcej zabawy i widowiska niż prawdziwej koszykówki. Jednak reklama i wydarzenia, jak choćby konkurs wsadów, mogą zachęcić wiele nowych osób do zobaczenia takiego meczu.
Co dla Pana w koszykówce jest najtrudniejsze?
- Każdy element jest trudny, jednak myślę, że najcięższa jest gra zespołowa, ona jest największym wyzwaniem. Jest nas pięciu na parkiecie i każdy może wziąć piłkę, kozłować, rzucać bronić. Jednak, by dobrze grać zespołowo, trzeba odszukać balans między każdym z graczy, dobrze poznać swoich partnerów, taktykę.
Jakby mógł Pan opisać siebie samego jako koszykarza?
- Nigdy zbytnio nie myślałem nad tym. Kibice, dziennikarze powinni to określić. Mogę po prostu powiedzieć, że jestem rozgrywającym.
W jaki sposób chce Pan zachęcić kibiców do głosowania na siebie?
- Bardzo ważne jest głosowanie kibiców i to w dużej mierze od nich zależy czy znajdę się w tym meczu. Więc cieszyłbym się, jeśli przypadł im do gustu mój styl gry i to co robiłem na parkiecie w tym sezonie.
Kto, Pana zdaniem, wykonał najefektowniejszą akcję tego sezonu?
- Ciężko mi znaleźć konkretną akcję, ale na pewno bardzo efektownym graczem był środkowy Zastalu - Gani Lawal. Miał wiele udanych akcji pod koszem i nieco brakuje nam w TBL takich zawodników. Myślę jednak, że najlepsze akcje jeszcze przed nami w play-off.
Jakie jest Pana pierwsze skojarzenie ze słowem „koszykówka”?
- Warto próbować, warto starać się, gdyż koszykówka to bardzo ambitna gra. Nigdy nie można powiedzieć, że jest się przegranym, zawsze warto walczyć w tym sporcie do końca.
Czy uważa Pan, że takie gatunki muzyczne, jak hip-hop czy rap, i koszykówka to dobre połączenie?
- Jest wiele utworów nie hip-hopowych ale i hip-hopowych, które bardzo dobrze działają na mentalne przygotowanie do meczów. Hip-hop oczywiście łączy się z koszykówką, jednak nie powinniśmy zamykać się w tylko tym środowisku. Często rockowe „uderzenie” potrafi dobrze zmobilizować, pobudzić nie tylko zawodników, ale i kibiców.
Który z dotychczasowych Meczów Gwiazd najtrwalej zapisał się w Pana pamięci?
- Każdy mecz jest wyjątkowy, każdy jest inny i w innym miejscu z innymi graczami. Żaden konkretny nie przychodzi mi do głowy, zobaczymy jak będzie w tym roku.
Wywiad pochodzi ze strony: meczgwiazd.plk.pl