W ostatnią noc rozegrano wiele meczy ligi NBA. Zwycięstwo nad "Bykami" odniósł Boston. Tymczasem historyczny triumf w Philadelphii zanotowali Lakersi.
"Celtowie" bardzo chcieli się zrehabilitować za swoją ostatnią porażkę z Detroit i w pełni im się to udało. Tymbardziej, że Chicago zbyt trudnych warunków nie postawiło. Bohaterem gospodarzy okazał się Paul Pierce, który rzucił 22 punkty. Dzielnie wspierał go przez cały mecz Ray Allen.
W Philadelphii zwycięską passę kontynuuje drużyna Lakers. Gracze Phila Jackosona jechali tym razem jak na ścięcie, gdyż w wyjazdowych starciach przeciw "Sixers" nie udało im się wygrać od 2000 roku. Tym razem było inaczej, w czym wielka zasługa Kobe Bryanta. Wspierany przez Odoma, Bynuma i Fishera poprowadził "Jeziorowców" do triumfu.
Wnioski personalne muszą wyciągnąć szefowie Denver Nuggets, gdyż po raz kolejny porażka ich zespołu wyniknęła z mało wyrównanego składu. Co z tego, że Allen Iverson i Carmelo Anthony zdobyli po 34 "oczka", skoro reszta nie potrafiła się nawet zbliżyć do tego poziomu? Efekt - porażka w Portland.
Wyniki:
Boston Celtics - Chicago Bulls 107:82 (Pierce 22 - Gordon 19)
Orlando Magic - Utah Jazz 94:113 (Turkoglu 27 - Millsap 28)
Philadelphia 76ers - Los Angeles Lakers 101:106 (Miller 21 - Bynum 24)
Washington Wizards - Atlanta Hawks 92:97 (Jamison 30 - Johnson 32)
Charlotte Bobcats - New York Knicks 105:95 (Wallace 27 - Robinson 20)
Detroit Pistons - Memphis Grizzlies 94:67 (Prince 16 - Gay 18)
Minnesota Timberwolves - Indiana Pacers 131:118 (Jefferson 29 - Dunleavy 30)
Dallas Mavericks - Los Angeles Clippers 102:89 (Nowitzki 30 - Kaman 24)
Portland Trail Blazers - Denver Nuggets 99:96 (Webster 19 - Iverson, Anthony 34)
(SZUCH)
