Nie zwalnia tempa liga NBA. Tym razem odbyły się w niej tylko trzy mecze, ale za to jakie! W najciekawszym Dallas przegrało u siebie z Cavaliers.
Mecz miał dość dramatyczny przebieg, gdyż gospodarze byli bardzo blisko przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. To im się jednak nie udało. Powód? Nieskuteczność w rzutach z dystansu. "Kawalerzystów" do triumfu poprowadził niezawodny LeBron James, zdobywca 24 punktów. Gracze Mavs przez cały mecz traktowali go bardzo ostro, czasem wręcz brutalnie, ale lider wicemistrzów NBA wytrzymał.
W Los Angeles miejscowi Clippers grali z Phoenix. Nie mieli żadnych szans. "Słońca" podrażnione niedawną porażką z Lakersami wzięli odwet na ich lokalnym rywalu. Wielka w tym zasługa Amare Stoudemire'a (na zdjęciu). Koszykarz rzucił 30 "oczek" i natchnął kolegów do bardzo dobrej gry.
Nie do zatrzymania są gracze z Bostonu. "Celtowie" wzięli ostatniej nocy "na rozkład" Seattle. "Ponaddźwiękowcy" dzielnie walczyli, lecz ostatecznie zabrakło im indywiudalnych umiejętności. Nic w tym dziwnego, skoro Pierce uzyskał 37 punktów, a Garnett dołożył 23. Gospodarze odpowiedzieli 25-ma "oczkami" Duranta i 19-ma Westa.
Wyniki:
Dallas Mavericks - Cleveland Cavaliers 81:88 (Howard, Nowitzki 19 - James 24)
Los Angeles Clippers - Phoenix Suns 88:108 (Maggette 21 - Stoudemire 30)
Seattle SuperSonics - Boston Celtics 96:104 (Durant 25 - Pierce 37)
(SZUCH)