Nie dajcie się wyrzucić!

KOMENTARZ
W historii miały miejsce trzy praskie defenestracje. Wierzymy, że czwartej nie będzie i Lech z okna o nazwie "Liga Mistrzów" wywalić się nie da.

Historia bywa bolesna. Ciężka była w 1419 roku, gdy podczas wojny husyckiej z okien ratusza wypadło siedmiu katolickich rajców. Trudna była w 1618 roku, gdy z Zamku Królewskiego na Hradczanach wyrzucono dwóch cesarskich namiestników, co uważane jest za bezpośrednią przyczynę wojny trzydziestoletniej. Niesprawiedliwa okazała się, gdy w 1948 roku z okn budynku MSZ-u wypadł Jan Masaryk, ówczesny minister, syn prezydenta Czechosłowacji. Czy historia, ta sportowa, okaże się brutalna także dla mistrzów Polski?

Dziś na Letnej (AXA Arena) Lech Poznań stoczy bój ze Spartą Praga. Zadanie czeka go bardzo trudne, zwłaszcza iż walczy nie tylko z samym przeciwnikiem, ale także z historią oraz nieudolną postawą w poprzedniej rundzie. Kolejorz bowiem w obecnej fazie znalazł się fartem, pokonując niżej notowany Inter Baku dopiero po karnych. Teraz szczęścia może zabraknąć...

Historia bojów polskich drużyn o fazę grupową Ligi Mistrzów nie jest wesoła. Dwa razy się udało, w innych przypadkach doznawaliśmy klęsk. Z każdym rokiem ból jest coraz większy, Europa nam ucieka, a my nic nie potrafimy na to poradzić. Może gdyby Zieńczuk w Atenach... Nie ma co gdybać, w futbolu bowiem słabsi najczęściej farta nie mają.

Co nas czeka dziś? Lech w formie sprzed tygodnia nie ma większych szans z mistrzem Czech. Sparta bardzo łatwo uporała się z Metalurgsem Lipawa, w dwumeczu triumfując 5:0 i prezentując dobry styl. Różnica między Lechem a Lipawą nie jest znów aż tak wielka. Dlatego możemy się bać. Ośmiokrotni mistrzowie kraju są bowiem bardzo zdeterminowani, aby znowu wystąpić w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych Europy. I wydali na to spore pieniądze.

Można się bać, można mieć kompleksy, ale można też myśleć inaczej. Ta sama Sparta w pierwszej kolejce ligi uległa słabemu Hradec Kralove 1:2. W następnej serii spotkań zaprezentowała się niby nieco lepiej, pokonując FC Slovacko, lecz kibiców nie przekonała. W drużynie Josefa Chovanca, owszem, gra paru dobry graczy, ale trzon stanowią trzej weterani: Blażek, Repka i Sionko, którzy razem mają... 105 lat. To piękny wiek, w sam raz, aby zostać posłanym na emeryturę!

Spartę można więc wyeliminować, ale paru lechitów musi dziś przypomnieć sobie, że potrafią grać w piłkę. Mowa zwłaszcza o Sławomirze Peszce, Semirze Stilicu i Siergieju Kriwcu. Wszyscy trzej byli marnym tłem na tle mistrzów Azerbejdżanu, a przecież na co dzień uchodza za gwiazdy Lecha i naszej ligi. Do tego skuteczność i doświadczenie z Bundesligi powinien zaprezentować Artur Wichniarek. To właśnie na nim spoczywa teraz ciężar zdobywania bramek po odejściu Roberta Lewanowskiego. "Wichniar" nie wrócił do Polski po to, aby postrzelać sobie gole Polonii Bytom, na pewno chce czegoś więcej. Ale o to więcej trzeba bardzo powalczyć.

O wynik w Poznaniu można być spokojniejszym, na Bułgarskiej kibice zrobią kocioł, drużyna się zepnie, trener Zieliński nie dokona bezsensownych zmian i wszyscy będą zadowoleni. Jeśli jednak dziś Kolejorz osiągnie zły wynik, u siebie wygrana może okazać się pyrrusowa. Dlatego śmiem twierdzić, że to właśnie 90 minut na Letnej rozstrzygnie ten dwumecz.

Mam zatem apel do mistrzów Polski - nie dajcie się, poznaniacy! Inaczej spadniecie o kolejno piętro europejskiego futbolu w dół. A na tym piętrze nie ma już nikogo prócz mistrzów San Marino i Malty. I całe szczęście, że w Watykanie nie rozgrywa się spotkań piłkarskich. Bo przed ekipą kardynałów też niedługo zaczęlibyśmy drżeć...

Tomasz Szuchta