Z umiarkowanym szczęściem wystąpiły polskie drużyny w II rundzie kwalifikacyjnej Pucharu UEFA. Groclin awansował do następnej rundy, PGE GKS nie.
W Grodzisku wszyscy obawiali się Toboła Kostanaj, nawet po wygranej na wyjeździe 1:0. Wszak Kazachowie dostali się do Pucharu UEFA przez Intertoto, gdzie wyeliminowali dobre drużyny, m.in. Slovana Liberec.
Przedmeczowe obawy okazały się jednak niesłuszne. Groclin bardzo łatwo rozporawił się z rywalem, przez większą część spotkania kontrolując przebieg wydarzeń na boisku. Pomogła w tym na pewno szybko strzelona bramka.
Już w 5. minucie sprytnie w polu karnym znalazł się Adrian Sikora i nie dał szans bramkarzowi gości. Na tym jednak podopieczni Jacka Zielińskiego poprzestawać nie zamierzali. W 20. minucie spotkania swoją szybkość pokazał Sikora, który po dobrym prostopadłym podaniu wyszedł sam na sam z bramkarzem i sytuacji nie zmarnował. Było właściwie po meczu.
Toboł chciał wziąć się do odrabiania strat, ale nie udało mu się to. Drużyna z Kazachstanu była prawie cały czas w posiadaniu piłki, budowała akcje ofensywne w ataku pozycyjnym, ale zagrożenia dla bramki Sebastiana Przyrowskiego nie stworzyła. Mecz się skończył, Groclin gra dalej i już dziś pozna swojego rywala w kolejnej rundzie, o czym poinformujemy.
A rywal będzie z pewnością trudny, ale i prestiżowy. Polska drużyna trafi bowiem na kogoś z czwórki: Tottenham, Getafe, Crvena Zvezda, Lens.
Groclin Grodzisk - Toboł Kostanaj 2:0 (2:0)
Bramki: Adrian Sikora (5., 20.)
Kartki: Nurgaliyev (Toboł) - żółta
Groclin: Sebastian Przyrowski - Vlade Lazarevski, Radek Mynar (59-Piotr Piechniak), Tomasz Jodłowiec, Błażej Telichowski - Marek Sokołowski, Igor Kozioł, Radosław Majewski (77-Mariusz Muszalik), Jarosław Lato (65-Amadeusz Kłodawski) - Filip Ivanovski, Adrian Sikora
Toboł: Aleksandr Pietuchow - Danijar Mukanow, Kairat Nurdałlietow, Stanimir Dimitrow, Farchadbiek Irismietow - Jewgienij Mieszkow, Rusłan Bałtijew, Sergiej Skoryj (46-Andriej Charabara), Azat Nurgalijew (72-Igor Jurin)- Nurbol Żumaskalijew, Ulugbek Bakajew (65-Siergiej Ostapienko)
Sędziował: Stefan Johannesson (Szwecja) Widzów: 2500
Dwumecz: 3:0 Awans: Groclin
Niestety, sztuka awansu nie powiodła się drugiemu naszemu reprezentantowi w Pucharze UEFA, PGE GKS-owi Bełchatów. Podopieczni Oresta Lenczyka byli równym przeciwnikiem dla Dnipro tylko przez pierwsze pół godziny meczu. Ostatecznie polegli aż 2:4.
Zaczęło się kiepsko, bo już w 7. minucie Ukraińców na prowadzenie wyprowadził Krawczenko. Wicemistrzowie Polski wzięli się jednak solidnie do roboty, zaatakowali i udało im się strzelić dwa gole. Bohaterem został Dawid Nowak. Najpierw dał się sfaulować w polu karnym, czego efektem gol Stolarczyka z jedenastu metrów, a potem sam wykorzystał sytuację i strzałem w długi róg wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Radość w Bełchatowie nie trwała długo. Między 32. a 33. minutą stało się coś nieprawdopodobnego. Najpierw koszmarny błąd Piotra Lecha (i niech ktoś nadal twierdzi, że to najlepszy bramkarz ligi) wykorzystał Szełajew, a kilkanaście sekund później Samodin wyprowadził swój zespół na prowadzenie. To był koniec marzeń.
Fatalnie grający GKS dobił w 40. minucie Kornilenko ustalając wynik spotkania.
- Potwierdziło się, że w europejskich pucharach liczą się przede wszystkim umiejętności - przyznał po meczu Orest Lenczyk, trener PGE GKS. - Ale nawet w najczarniejszych myślach nie spodziewałem się, że moja obrona może zagrać tak koszmarne 15 minut.
I faktycznie, obrona (mowa także o bramkarzu) wicemistrzów Polski była w tym meczu dziurawa jak szwajcarski ser. Ukraińcy co rusz stwarzali sobie sytuacje, głównie za sprawą szalejącego na lewym skrzydle Nazarenki. Niefrasobliwość graczy PGE GKS-u była w niektórych momentach meczu irytująca.
Patrząc na grę Bełchatowa w tym sezonie, tak w lidze jak i w europejskich pucharach, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że szczyt formy mają daleko za sobą. W tamtym sezonie grali pięknie i wszyscy modlili się o jedno - żeby nie był to wyskok jednego sezonu. Jak się okazuje, chyba był...
Nie można GKS-u skreślać, ale na ten moment wygląda to fatalnie. I co z tego, że mają najwyższy budżet? Piłkarsko Legia, Wisła czy odradzające się Zagłębie przerastają bełchatowian o głowę. A dystans może się jeszcze zwiększyć...
PGE GKS Bełchatów - Dnipro Dniepropietrowsk 2:4 (2:4)
Bramki: Maciej Stolarczyk (10-karny), Dawid Nowak (21) - Kostiantyn Krawczenko (7-głową), Oleg Szełajew (32.), Serhij Samodin (33.), Serhij Kornilenko (40.)
Żółte kartki: Stolarczyk, Marcin Kowalczyk (PGE); Wiaczesław, Kiernozienko, Szełajew, Dżaba Kankawa, Kornilenko (Dnipro)
PGE GKS Bełchatów: Piotr Lech - Jhoel Herrera (46. Edward Cecot), Dariusz Pietrasiak, Maciej Stolarczyk, Marcin Kowalczyk - Janusz Dziedzic, Paweł Strąk, Patryk Rachwał, Łukasz Garguła, Mariusz Ujek (46. Tomasz Wróbel) - Dawid Nowak (75. Aleksander Sanchez)
Dnipro Dniepropietrowsk: Wiaczesław Kiernozienko - Denis Andrienko, Bogdan Szerszun, Andrij Rusoł, Witalij Denisow - Kostiantyn Krawczenko, Oleg Szełajew, Dżaba Kankawa (66. Oleksandr Hrycaj), Serhij Nazarenko (80. Mladen Bartulovic) - Serhij Samodin (77. Dmitrij Lopa), Serhij Kornilenko
Sędziował: Stefan Mesner (Austria). Widzów: 4000
Dwumecz: 3:5 Awans: Dnipro
- cytaty za gazeta.pl
Tomek Szuchta
(tomek.szuchta@dlastudenta.pl)