Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

1/2: Portugalia-Francja 0:1. Francuzi w finale

2006-07-06

 Francja po wczorajszym zwycięstwie 1:0 nad Portugalią, zagra w niedzielę 9 lipca z Włochami. Areną wielkiego finału będzie „Olympiastadion” w Berlinie. Dzień wcześniej w Stuttgarcie o 3 miejsce zagra Portugalia z Niemcami.

Przed meczem oczekiwania na wielkie widowisko były zrozumiałe. Francja w starciu z Brazylią pokazała świetną piłkę, Portugalia zaś była wzmocniona powrotem do składu Deco i Costinhy. W zapowiedziach przed meczowych Francuzi obawiali się brutalnej gry ze strony Portugalczyków (takiej jak w meczu z Holandią) oraz symulowania przez nich fauli. Jak się okazało było bardzo mało przewinień ze strony drużyny Scolariego (tylko 1 żółta kartka dla Carvalho), a jeśli ktoś udawał na stadionie w Monachium to tylko Thierry Henry.

Pierwsze minuty były dość zaskakujące. Już w 1 minucie Malouda znalazł się w dobrej sytuacji, ale przestrzelił zza pola karnego. Niedługo później Deco i Maniche mieli okazje do pokonania Bartheza, ale bramkarz Olympique Marsylia miał w środę dużo szczęścia.

Każdy kto po 10 minutach był przekonany, że mecz coraz bardziej się rozkręca był w błędzie. Zamiast porywającej gry z obu stron, długie przestoje i walka w środku pola. Nadeszła 33 minuta, Thierry Henry dostał piłkę w polu karnym, był przy nim już Ricardo Carvalho, który lekko dotknął napastnika Arsenalu. Sędzia Larrionda nie miał wątpliwości i wskazał na 11 metr.

Wydaje się, że karny nie powinien być odgwizdany. Była to podobna sytuacja jak w meczu 1/8 finału Włochy- Australia i wydumany faul na Grosso z 93 minuty. Arbiter każdego spotkania koniecznie musi zadać sobie pytanie czy walka w polu karnym i ewentulany faul spowodował upadek zawodnika drużyny przeciwnej?

W obu tych sytuacjach, Grosso i Henry spokojnie mogli utrzymać się na nogach i grać dalej. Szczególnie postawa tego drugiego to niemiła niespodzinka. W wypowiedziach prasowych przed meczem z Portugalią on sam zarzekał się, że gardzi wymuszaniem rzutów wolnych i karnych przez innych napastników. Po wczorajszym spotkaniu jedno jest pewne- Henry niczym się od nich nie różni.

Do „11” podszedł nigdy nie bojący się brać odpowiedzilaności w najtrudniejszych momentach- Zinedine Zidane. Przypomniał się półfinał mistrzostw Europy w 2000 roku, kiedy w meczu Francja- Portugalia była dogrywka. Sędzia właśnie w dodatkowym czasie gry odgwizdał „rękę” Abela Xaviera i karnego pewnie wykorzystał słynny „Zizou”. Wczoraj ten sam zawodnik także nawet się nie zawahał i choć Ricardo wyczuł jego intencje, strzał był na tyle mocny, że Francja od 33 minuty prowadziła 1:0.

Nawet stracona bramka nie wpłynęła na zmianę gry podopiecznych Luiza Felipe Scolariego. W ataku zupełnie nie był widoczny Pauleta. Pomocnicy: Figo, Deco, Ronaldo i Maniche starali się bardzo, ale dyscyplina taktyczna Francuzów jest godna wszelkich pochwał. Na boisku każdy zawodnik ma swoje miejsce i rolę do odegrania. Obrońcy znają się już na pamięć, Vieira z Makelele uzupełniają się tak, jak żadna inna para defensywnych pomocników na tych mistrzostwach. Ribery i Zidane zaś potrafią utrzymać się przy piłce i stworzyć zagrożenie w każdej chwili. Henry, choć na razie nie jest w najwyższej dyspozycji, to piłkarz którego każdy trener na świecie chciałby mieć w swoim zespole.

Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza, od ataków reprezentacj Francji. Henry w swoim stylu próbował zaskoczyć Ricardo z ostrego kąta, a Ribery po raz kolejny „urwał” się obrońcom i oddał groźny strzał. Od tego momentu zaznaczyła się przewaga Portugalii, ale bez klarownych sytuacji bramkowych. Aby zwiększyć siłę uderzeniową, słabego w tym meczu Pauletę zastąpił Simao Sabrossa. Dopiero w ostatnich kilku minutach realne zagrożenie zawitało pod bramką Francuzów. Rzut wolny wykonywał Cristiano Ronaldo, uderzył mocno ale wprost w bramkarza, który doskonale jeszcze pamięta jak wnosił Puchar Świata 8 lat temu na Stade de France (oprócz niego: Thuram, Vieira i Zidane). Fabien Barthez wybił piłkę przed siebie, a tam stał już Luis Figo. Uderzenie głową z 4 metrów, ale nad poprzeczką! Na koniec jeszcze strzał rozpaczy Fernando Meiry i koniec meczu.

W niedzielę naprzeciwko siebie staną Francja i  Włochy. Ponownie przypominają się mistrzostwa Europy z 2000 roku i doskonały finał pomiędzy tymi drużynami. Do 90 minuty Włochy prowadziły 1:0, straciły bramkę już w doliczonym czasie gry. W dogrywce „Golden Goal” (ten przepis już został przez UEFA zniesiony) zdobył David Trezeguet. Wtedy Włosi rozpaczali, ale w meczu z Niemcami (po zdobyciu 2 bramek w ostatnich minutach dogrywki nad Niemcami) poznali smak takiego zwycięstwa. Jak będzie 9 lipca w Berlinie?


Portugalia - Francja 0:1 (0:1)


5 lipca, Monachium,
Bramka: Zinedine Zidane (33, karny).
Sędzia: Jorge Luis Larrionda (Urugwaj).
Żółte kartki: Ricardo Carvalho (Portugalia), Louis Saha (Francja).
Widzów: 66 tysięcy.

Portugalia: Ricardo - Miguel (62, Ferreira), Meira, Carvalho, Valente - Figo, Maniche, Costinha, Deco, Ronaldo - Pauleta (68, Simão).

Francja: Barthez - Sagnol, Thuram, Gallas, Abidal - Ribéry (72, Govou), Makelele, Vieira, Zidane, Malouda (69, Wiltord) - Henry (85, 14. Louis Saha).

Mirosław Goresz
miroslaw.goresz@dlastudenta.pl

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama