1/4: Ricardo znowu zatrzymał Anglików

To miał być rewanż Anglii za ćwierćfinał Euro 2004, w którym przegrała z Portugalią po serii rzutów karnych. Los okazał się jednak złośliwy i Portugalia na drugiej międzynarodowej imprezie z rzędu odesłała wyspiarzy do domu dzięki świetnym interwencjom bramkarza Ricardo w trakcie karnych. Patrząc na przebieg regulaminowego czasu gry awans należał się Anglikom.

W szeregach Portugalii nie wystąpił pauzujący za czerwone kartki Costinha i Deco. Ciężar gry brali więc na siebie na zmianę Figo z Ronaldo, ale ich akcje rozbijały się o bezbłędną obronę piłkarzy Erikssona, którzy imponowali grą w powietrzu i odbiorem piłki w środku boiska (Hargreaves, Gerrard). W prawdzie w 19. minucie Ronaldo wymanewrował rywali serią zwodów, lecz jego strzał zza pola karnego okazał się niecelny. Portugalczykom brakowało pomysłu na przedostanie się w pole karne przeciwnika, Anglicy natomiast prawie każdą piłkę posyłali lobem od razu do ataku, gdzie na swoją okazję czekał osamotniony Rooney. W końcówce pierwszej połowy Joe Cole ładnym podaniem uruchomił jeszcze Franka Lamparda, który oddał potężny strzał zza pola karnego, lecz Ricardo nie dał się zaskoczyć.

Początek drugiej połowy okazał się kluczowy dla dalszych losów spotkania. Najpierw kontuzjowanego Beckhama zastąpił 19-letni Lennon, a 10 minut później czerwoną kartkę za niesportowy faul otrzymał Rooney. Anglicy, wściekli na decyzję sędziego, rzucili się do ataku. Motorem napędowym większości ich akcji ofensywnych był Lennon. Młody pomocnik czarował szybkością i odwagą w pojedynkach z doświadczonymi Portugalczykami. Ci wciąż nie potrafili rozbić linii defensywnej przeciwnika i sprawiali wrażenie, jakby to oni grali w dziesiątkę. Jeśli oddawali już strzał, to zza pola karnego, najczęściej w bramkarza lub zbyt lekko. Swojej szansy szukał także Lampard. W 83. oddał potężny płaski strzał z rzutu wolnego, ale Ricardo wybronił jego strzał. Regulaminowy czas gry zakończył się bezbramkowym remisem.

W dogrywce stroną przeważającą pozostawała Anglia. Gola nie potrafili zdobyć wprowadzeni wcześniej Crouch ani Postiga. Ten drugi co prawda wpakował piłkę do bramki Robinsona, jednak sędzia odgwizdał spalonego. Obie drużyny szykowały się powoli do rzutów karnych. Z myślą o nich trener Anglików Eriksson wprowadził jeszcze na boisko Carraghera w miejsce Lennona.

W porównaniu z meczem sprzed dwóch lat bramkarz Ricardo tym razem nie ściągnął rękawiczek do bronienia jedenastek. Mimo to już w pierwszej kolejce zatrzymał uderzenie Lamparda (wcześniej trafił Sabrosa). Po nim strzelał Viana, ale trafił w słupek, co wykorzystał Hargreaves, doprowadzając do stanu 1:1. W trzeciej kolejce swoje strzały zmarnowali Petit i Gerrard. Nie pomylił się za to Postiga. Gdy do piłki ustawionej na jedenastym metrze stanął Garragher, Portugalia prowadziła 2:1. Anglik wziął rozbieg, strzelił i pokonał Ricardo, lecz zrobił to za wcześnie i sędzia polecił powtórzenie karnego. Carragher spróbował po raz drugi i... Ricardo obronił! Cała nadzieja Portugalii tkwiła w Ronaldo. Gdyby trafił, Anglicy nie musieliby już nawet kończyć piątej kolejki i odpadliby z turnieju. Pomocnik Manchesteru nie przestraszył się presji i umieścił piłkę w bramce. Portugalczycy jak przed dwoma laty na Euro 2004 odesłali Anglię do domu po rzutach karnych.