Justyna Kowalczyk jako jedyna z 72 zawodniczek nie ukończyła trasy w biegu na 10 km stylem klasycznym. Zeszła na ósmym kilometrze. Ambulansem została odwieziona do szpitala. Podróż do szpitala trwała 50 minut, co zbulwersowało lekarza naszej kadry Roberta Śmigielskiego.
Na szczęście Justynie nie stało się nic poważnego. Prawdopodobnie przyczyną jej zasłabnięcia było zbyt duże tempo, które sobie narzuciła i niskie ciśnienie. Warunki atmosferyczne nie sprzyjały biegaczkom. Trasa narciarska położona jest na wysokości 2000 metrów. Było bardzo wilgotno, padał deszcz i śnieg, co utrudniało oddychanie. W tych warunkach kluczową sprawą jest odpowiednie smarowanie nart. Początkowo to właśnie złe smarowanie podawano za prawdopodobną przyczynę zejścia z trasy zawodniczki.
22-letnia Kowalczyk uważana była za naszą największą nadzieję olimpijską. Dotychczas jej największym osiągnięciem było zajęcie 3. miejsca w biegu na 10 km techniką klasyczną na mistrzostwach w Otepaa (Estonia)
Złoto zdobyła Kristina Smigun z czasem 27:51.4. Jest to drugi medal zdobyty przez Estonkę na tych igrzyskach. Kolejne miejsca zajęły reprezentantki Norwegii: Marit Bjorgen ( +21.3) i Hilde G. Bjorgen. (+22.6).
Na pierwszym pomiarze czasu (2,6 km) Polka była na ósmym miejsce, po 6,2 km na 13. Na kolejnym pomiarze była już daleko w klasyfikacji.
Obecnie najistotniejsze jest, aby Justyna nie załamała się psychicznie. Wystartuje jeszcze w dwóch konkurencjach: w środę w sprincie oraz 24 lutego w biegu na 30 km.
Małgorzata Węglarz
gosia@dlastudenta.pl