Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

Nie tak miało być. Polska-Ekwador 0:2

2006-06-10

Mundial na dobre jeszcze się nie zaczął, a balon nadziei polskich kibiców pękł jak mydlana bańka. W pierwszym dniu MŚ reprezentacja Polski przegrała z Ekwadorem 0:2. Rozczarował nie tylko wynik, ale też styl gry naszej drużyny. Żeby myśleć o awansie z grupy, biało-czerwoni musieliby 14. czerwca co najmniej zremisować z Niemcami , co na dzień dzisiejszy wydaje się niemożliwe.

Selekcjoner Paweł Janas wystawił teoretycznie najsilniejszą jedenastkę, wybierając system 4-5-1 z osamotnionym Maciejem Żurawskim w ataku. W pomocy zagrali między innymi Szymkowiak oraz Krzynówek i to właśnie ten ostatni wziął na siebie ciężar gry w pierwszych kilkunastu minutach spotkania. Biegał dużo na lewym skrzydle, wymieniał się z partnerami krótkimi, szybkimi podaniami i wnosił dynamizm do gry Polaków. Natomiast krytykowany za brak formy Szymkowiak grał słabo i nerwowo, psując dużo piłek. Nerwowość udzielała się zresztą w polskiej drużynie prawie wszystkim, co przełożyło się na brak dokładności podań w ataku i brak okazji strzeleckich. Momentami nasza drużyna grała na siłę i zbyt kombinacyjnie, natomiast naciskany Ekwador ograniczał się do długich wrzutek w pole karne Artura Boruca.

Zaskakująco pewnie spisywała się obrona Polaków. Do czasu. W 25 minucie spotkania, po rzucie z autu, jeden z piłkarzy Ekwadoru przedłużył głową lot piłki tak, że w polu karnym Polaków dopadł do niej Tenorio i z odległości około trzech metrów pokonał głową bezradnie interweniującego Boruca. Od tego momentu reprezentacja naszego kraju paradoksalnie przestała stosować pressing, a Ekwadorczycy zwolnili tempo gry wymieniając między sobą długie podania po ziemi. Role odwróciły się i to Polska zaczęła szukać rozwiązania każdej akcji w długich, najczęściej zbyt głębokich i niecelnych podaniach górą. I tak jak podopieczni Janasa nieźle radzili sobie w grze powietrznej na własnej połowie, tak pod bramką rywali przegrywali większość pojedynków. W naszej ekipie na tle ogólnej nieporadności w kreowaniu akcji i odbiorze piłki wyróżniał się Euzebiusz Smolarek. Na co dzień piłkarz niemieckiej Borussi Dortmund grał w piątek zadziornie i z determinacją, często wracając się na własną połowę i angażując w obronę. W 36. minucie przypłacił to żółta kartką za zbyt ostry atak na przeciwnika. Na przerwę Polacy schodzili do szatni przy stanie 1:0 dla Ekwadoru i bez ani jednego strzału oddanego na światło bramki rywala.

W drugiej połowie obraz gry podopiecznych Janasa nie zmienił się. Wolne tempo rozgrywania akcji, zbyt częste podania do tyłu wynikające z pressingu Ekwadorczyków oraz dziura między liniami obrony, a pomocy nie sprzyjały kreowaniu sytuacji strzeleckich. Mimo to nadzieje 35 tysięcy polskich kibiców zgromadzonych na Arena auf Schalke w Gelsenkirchen odżyły, gdy w 53. minucie po prostopadłym podani sam na sam z bramkarzem drużyny przeciwnej znalazł się Krzynówek. Polak trafił do siatki, ale sędzia gola nie uznał, niesłusznie dopatrując się minimalnego spalonego. W ten sposób dopełnił się obraz bezradności w drużynie biało-czerwonych. Dziwi fakt, że w takiej sytuacji to nie Paweł Janas lecz Luis Fernando Suarez jako pierwszy dokonał zmian na boisku, wprowadzając w 63. minucie Kaviedasa w miejsce strzelca bramki Tenorio. Selekcjoner Janas poszedł za jego przykładem dopiero 4 minuty później, zmieniając Jelenia za Sobolewskiego. W 77. minucie trener Polaków wpuścił na boisko Kosowskiego, który zmienił Krzynówka.

W rezultacie gra naszej reprezentacji nieco się ożywiła, a w sercach polskich kibiców na moment odżyła nadzieja. Fani zgromadzeni na trybunach obiektu w Gelsenkirchen fantastycznie wspierali biało-czerwonych i zaczęli nawet śpiewać hymn Polski, gdy w 80. minucie Delgado ustalił wynik spotkania na 2:0, wykorzystując najpoważniejszy błąd linii defensywnej Polaków w całym meczu. Trzy minuty później Janas dokonał ostatniej zmiany, ściągając Żurawskiego i wprowadzając Brożka. I choć było już po meczu, Polacy do ostatniej chwili walczyli o honorowego gola. Najbliższej zdobycia go byli Jeleń i Brożek, jednak w końcówce meczu pierwszy z nich trafił w poprzeczkę (86. minuta), a drugi w słupek (91.).

Przed meczem z Ekwadorem wszyscy od kibiców, przez komentatorów, na piłkarzach skończywszy podkreślali, że aby awansować do drugiej rundy mundialu, Polacy będą musieli zdobyć w pierwszym meczu co najmniej jeden punkt. Celu nie zrealizowali - nie zdobyli żadnego punktu, stracili dwie bramki i zajmują ostatnie miejsce w grupie. Są za to na najlepszej drodze, aby powtórzyć scenariusz drużyny Jerzego Engela z Korei i Japonii sprzed 4 lat. Tylko co na to kibice?

Polska - Ekwador 0:2 (0:1)

Bramki: C. Tenorio (24.), Delgado (80.)

Sędzia: Toru Kamikawa (Japonia)
Widzów: 50000

Polska
1. Artur Boruc, 4. Marcin Baszczyński, 6. Jacek Bąk, 2. Mariusz Jop, 14. Michał Żewłakow, 7. Radosław Sobolewski (66 - 21. Jeleń), 8. Jacek Krzynówek (78 - 5. Kosowski), 10. Mirosław Szymkowiak, 15. Ebi
Smolarek, 16. Arkadiusz Radomski, 9. Maciej Żurawski (83 - 23. Brożek)

Ekwador
12. Cristian Mora 3. Ivan Hurtado (69 - 2. Guagua), 4. Ulises De La Cruz, 8. Edison Mendez, 11. Agustin Delgado (83 - 6. Urrutia), 14. Segundo Castillo, 16. Luis Valencia, 17. Giovanny Espinoza, 18. Neicer Reasco, 20. Edwin Tenorio, 21. Carlos Tenorio (65 - 10. Kaviedes)

zdjęcie: fifaworldcup.yahoo.com

Mateusz Protasiuk
(mateusz.protasiuk@dlastudenta.pl)

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama