Pierwszy ćwierćfinałowy mecz pomiędzy Niemcami a Argentyną odbędzie się na „Olympiastadion” w Berlinie. Każda z drużyn, która wybiegnie na boisko przed godz. 17 w piątek, chciałaby w tym miejscu znaleźć się jeszcze raz- 9 lipca, w wielkim finale mistrzostw świata. Jednak najpierw zwycięzca pierwszego spotkania będzie musiał pokonać w półfinale zwycięzcę meczu Włochy- Ukraina, który rozegrany zostanie dzisiaj o godz. 21.
Piłkarze Pekermana i Klinsmanna z wszystkich reprezentacji grających na tym etapie, prezentują się najefektowniej. I o ile jest to całkowicie zrozumiałe w wypadku Argentyny, to postawa Niemiec jest bardzo dużym zaskoczeniem.
Argentyna imponowała szczególnie w rozgrywkach grupowych (mecz z Meksykiem najzwyczajniej im nie wyszedł), a Niemcy oprócz 3 zwycięstw w grupie „A”, pokonali w znakomitym stylu Szwecję. Klinsmann oprócz dyscypliny taktycznej, potrafił wzbogacić swój zespół o wiele nowych rozwiązań w ataku. Z meczu na mecz lepiej gra Ballack, życiową formę osiągnęli podczas turnieju Mirosław Klose i Philipp Lahm. Oprócz żelaznej podstawowej jedenastki, rezerwowi też stanowią o sile reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów.
Wyniki dwóch ostatnich spotkań gospodarzy (3:0 z Ekwadorem, 2:0 z Szwecją) mówią same za siebie. W tym drugim był to najniższy wymiar kary dla wicemistrza świata z 1958 roku i jednocześnie najszybciej rozstrzygnięty rezultat z wszystkich innych na szczeblu 1/8 finału. W tej fazie turnieju wszyscy mogli oczekiwać znakomitej i porywającej gry przede wszystkim od Brazylii i Argentyny. Jednak to Niemcy zaprezentowały się najlepiej.
Potwierdzeniem ofensywnego stylu gry reprezentacji Niemiec jest liczba zdobytych goli przez wszystkie zespoły grające w ćwierćfinale. Otóż, gospodarze z 10 bramkami zajmują- wraz z Brazylią i Argentyną- 1 miejsce w tej klasyfikacji! Tuż za nimi jest nie grająca już w turnieju Hiszpania (9 trafień). A pozostałe drużyny? Włochy, Francja, Anglia i Portugalia strzeliły tylko po 6 bramek w 4 meczach. Gorsza jest tylko Ukraina (5 goli)..
Rywalizacja Argentyny i Niemiec na mistrzostwach świata dwa razy miała dramatyczny przebieg i to w najważniejszych meczach finałowych. W Meksyku w 1986 roku to Argentyńczycy z Diego Maradoną wygrali 3:2, aby 4 lata później przegrać w końcówce po wątpliwym rzucie karnym wykorzystanym przez Andreasa Brehme. To spotkanie doskonale pamięta grający wtedy z numerem „18” na koszulce- Jurgen Klinsmann. W 16 meczach do tej pory 7 razy zwyciężała Argentyna, czterokrotnie padł remis i 5 razy wygrywali Niemcy (bramki 23:22 dla Argentyny).
Mistrz świata z 1978 i 1986 roku na placu gry ma obecnie same gwiazdy. W bramce świetnie spisuje się Roberto Abbondanzieri, obroną dowodzą doskonale Roberto Ayala, Gabriel Heinze i kapitan- Juan Pablo Sorin. W pomocy trochę rozczarowuje jak dotychczas Riquelme, ale w za to Maxi Rodriguez rozgrywa najlepsze mecze w swojej karierze. A jego bramka w dogrywce z Meksykiem to prawdziwy majstersztyk.
W drużynie Argentyny zaskakuje tylko jedna, niespotykana rzecz. Decyzja Jose Pekermana o trzymaniu w rezerwie jednego z największych talentów jaki się pojawił w ostatnich latach na świecie. Lionel Messi już w tegorocznej Lidze Mistrzów w barwach Barceolny ośmieszał świetnych na co dzień obrońców Chelsea Londyn. Na mistrzostwach świata zadebiutował dopiero w meczu z Serbią i Czarnogórą (z Wybrzeżem Kości Słoniowej nie grał). W wysokim zwycięstwie 6:0 miał spory udział, gdyż w czasie zaledwie 15 minut zdobył bramkę i zaliczył asystę. Zapowiadające się szlagierowo spotkanie Holandia- Argentyna niewątpliwie takim nie było, być może dlatego, iż występowali w obu zespołach zmiennicy. Messi przez 70 minut w rywalizacji z „Pomarańczowymi” niczym szczególnym się nie wyróżnił, ale mimo to powinien z Meksykiem zagrać od początku, a nie od 84 minuty.
Przeciwnikiem Niemiec lub Argentyny w półfinale będzie zwycięzca następnego meczu ćwierćfinałowego: Włochy- Ukraina. Trudno ukryć fakt, że obydwa zespoły nie prezentują się dotychczas zbyt dobrze. Drużyna Marcelo Lippiego gra od początku mistrzostw w kratkę. Po świetnej inauguracji i zwycięstwie 2:0 nad Ghaną, przyszedł fatalny mecz z Stanami Zjednoczonymi. W ostatnim meczu grupowym, „Squadra Azzura” powróciła do formy w spotkaniu z Czechami. W fazie 1/8 w pojedynku z Australią, kolejny ”popis” Włochów w bezradności i braku pomysłu na grę. Szczęśliwe zwycięstwo po wątpliwym rzucie karnym w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, zapewniło Italii łatwą drogę do strefy medalowej. Trzeba tylko pokonać Ukrainę, która nie wydaje się zbyt silnym rywalem. W eliminacjach do mistrzostw świata podopieczni Olega Błochina zajęli 1. miejsce w grupie, wyprzedzając tym samym Turcję, Danię i aktualnego mistrza Europy- Grecję! W Niemczech Ukraina dopiero debiutuje, więc już sam udział w ćwierćfinale jest wielkim sukcesem.
Lider zespołu Andrij Szewczenko nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Nie chodzi tylko o nie strzelony rzut karny w meczu z Szwajcarią. Wydaje się, że nowy nabytek Chelsea nie posiada odpowiednich cech przywódczych, aby brać na siebie odpowiedzialność za wynik całego zespołu. W Milanie ciężar gry spoczywał na barkach kilku zawodników, w reprezentacji Szewczenko nie potrafi się odnaleźć w nowej roli.
Klęska z Hiszpanią 0:4 i wymęczone zwycięstwa z Tunezją i Szwajcarią (trudno podkreślać wysokie pokonanie słabiutkiej Arabii Saudyjskiej) stawiają Ukrainę przed meczem z Włochami na straconej pozycji. Na szczęście każdy mecz jest inny i nawet tutaj sensacja jest możliwa. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby w Hamburgu 30 czerwca Włosi zagrali ponownie bardzo słabo, stracili bramkę (dotychczas tylko Stanom Zjednoczonym udało się pokonać Bufona, ale pomógł im w tym…obrońca Włoch Zaccardo trafieniem samobójczym!) oraz, że Szewczenko będzie w życiowej formie.
Ale czy dwa lata temu, na początku czerwca ktoś przewidział, że mistrzem Europy będzie Grecja???
Piłkarze Pekermana i Klinsmanna z wszystkich reprezentacji grających na tym etapie, prezentują się najefektowniej. I o ile jest to całkowicie zrozumiałe w wypadku Argentyny, to postawa Niemiec jest bardzo dużym zaskoczeniem.
Argentyna imponowała szczególnie w rozgrywkach grupowych (mecz z Meksykiem najzwyczajniej im nie wyszedł), a Niemcy oprócz 3 zwycięstw w grupie „A”, pokonali w znakomitym stylu Szwecję. Klinsmann oprócz dyscypliny taktycznej, potrafił wzbogacić swój zespół o wiele nowych rozwiązań w ataku. Z meczu na mecz lepiej gra Ballack, życiową formę osiągnęli podczas turnieju Mirosław Klose i Philipp Lahm. Oprócz żelaznej podstawowej jedenastki, rezerwowi też stanowią o sile reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów.
Wyniki dwóch ostatnich spotkań gospodarzy (3:0 z Ekwadorem, 2:0 z Szwecją) mówią same za siebie. W tym drugim był to najniższy wymiar kary dla wicemistrza świata z 1958 roku i jednocześnie najszybciej rozstrzygnięty rezultat z wszystkich innych na szczeblu 1/8 finału. W tej fazie turnieju wszyscy mogli oczekiwać znakomitej i porywającej gry przede wszystkim od Brazylii i Argentyny. Jednak to Niemcy zaprezentowały się najlepiej.
Potwierdzeniem ofensywnego stylu gry reprezentacji Niemiec jest liczba zdobytych goli przez wszystkie zespoły grające w ćwierćfinale. Otóż, gospodarze z 10 bramkami zajmują- wraz z Brazylią i Argentyną- 1 miejsce w tej klasyfikacji! Tuż za nimi jest nie grająca już w turnieju Hiszpania (9 trafień). A pozostałe drużyny? Włochy, Francja, Anglia i Portugalia strzeliły tylko po 6 bramek w 4 meczach. Gorsza jest tylko Ukraina (5 goli)..
Rywalizacja Argentyny i Niemiec na mistrzostwach świata dwa razy miała dramatyczny przebieg i to w najważniejszych meczach finałowych. W Meksyku w 1986 roku to Argentyńczycy z Diego Maradoną wygrali 3:2, aby 4 lata później przegrać w końcówce po wątpliwym rzucie karnym wykorzystanym przez Andreasa Brehme. To spotkanie doskonale pamięta grający wtedy z numerem „18” na koszulce- Jurgen Klinsmann. W 16 meczach do tej pory 7 razy zwyciężała Argentyna, czterokrotnie padł remis i 5 razy wygrywali Niemcy (bramki 23:22 dla Argentyny).
Mistrz świata z 1978 i 1986 roku na placu gry ma obecnie same gwiazdy. W bramce świetnie spisuje się Roberto Abbondanzieri, obroną dowodzą doskonale Roberto Ayala, Gabriel Heinze i kapitan- Juan Pablo Sorin. W pomocy trochę rozczarowuje jak dotychczas Riquelme, ale w za to Maxi Rodriguez rozgrywa najlepsze mecze w swojej karierze. A jego bramka w dogrywce z Meksykiem to prawdziwy majstersztyk.
W drużynie Argentyny zaskakuje tylko jedna, niespotykana rzecz. Decyzja Jose Pekermana o trzymaniu w rezerwie jednego z największych talentów jaki się pojawił w ostatnich latach na świecie. Lionel Messi już w tegorocznej Lidze Mistrzów w barwach Barceolny ośmieszał świetnych na co dzień obrońców Chelsea Londyn. Na mistrzostwach świata zadebiutował dopiero w meczu z Serbią i Czarnogórą (z Wybrzeżem Kości Słoniowej nie grał). W wysokim zwycięstwie 6:0 miał spory udział, gdyż w czasie zaledwie 15 minut zdobył bramkę i zaliczył asystę. Zapowiadające się szlagierowo spotkanie Holandia- Argentyna niewątpliwie takim nie było, być może dlatego, iż występowali w obu zespołach zmiennicy. Messi przez 70 minut w rywalizacji z „Pomarańczowymi” niczym szczególnym się nie wyróżnił, ale mimo to powinien z Meksykiem zagrać od początku, a nie od 84 minuty.
Przeciwnikiem Niemiec lub Argentyny w półfinale będzie zwycięzca następnego meczu ćwierćfinałowego: Włochy- Ukraina. Trudno ukryć fakt, że obydwa zespoły nie prezentują się dotychczas zbyt dobrze. Drużyna Marcelo Lippiego gra od początku mistrzostw w kratkę. Po świetnej inauguracji i zwycięstwie 2:0 nad Ghaną, przyszedł fatalny mecz z Stanami Zjednoczonymi. W ostatnim meczu grupowym, „Squadra Azzura” powróciła do formy w spotkaniu z Czechami. W fazie 1/8 w pojedynku z Australią, kolejny ”popis” Włochów w bezradności i braku pomysłu na grę. Szczęśliwe zwycięstwo po wątpliwym rzucie karnym w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, zapewniło Italii łatwą drogę do strefy medalowej. Trzeba tylko pokonać Ukrainę, która nie wydaje się zbyt silnym rywalem. W eliminacjach do mistrzostw świata podopieczni Olega Błochina zajęli 1. miejsce w grupie, wyprzedzając tym samym Turcję, Danię i aktualnego mistrza Europy- Grecję! W Niemczech Ukraina dopiero debiutuje, więc już sam udział w ćwierćfinale jest wielkim sukcesem.
Lider zespołu Andrij Szewczenko nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Nie chodzi tylko o nie strzelony rzut karny w meczu z Szwajcarią. Wydaje się, że nowy nabytek Chelsea nie posiada odpowiednich cech przywódczych, aby brać na siebie odpowiedzialność za wynik całego zespołu. W Milanie ciężar gry spoczywał na barkach kilku zawodników, w reprezentacji Szewczenko nie potrafi się odnaleźć w nowej roli.
Klęska z Hiszpanią 0:4 i wymęczone zwycięstwa z Tunezją i Szwajcarią (trudno podkreślać wysokie pokonanie słabiutkiej Arabii Saudyjskiej) stawiają Ukrainę przed meczem z Włochami na straconej pozycji. Na szczęście każdy mecz jest inny i nawet tutaj sensacja jest możliwa. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby w Hamburgu 30 czerwca Włosi zagrali ponownie bardzo słabo, stracili bramkę (dotychczas tylko Stanom Zjednoczonym udało się pokonać Bufona, ale pomógł im w tym…obrońca Włoch Zaccardo trafieniem samobójczym!) oraz, że Szewczenko będzie w życiowej formie.
Ale czy dwa lata temu, na początku czerwca ktoś przewidział, że mistrzem Europy będzie Grecja???
zdjęcia: fifaworldcup.yahoo.com
Mirek Goresz
miroslaw.goresz@dlastudenta.pl