Dziś w Portland zaczyna się finał rozgrywek Pucharu Davisa. Tytułu bronią Rosjanie, którzy zmierzą się z Amerykanami. Gospodarze chcą po 12 latach odzyskać tytuł.
Na meczach rozgrywanych w hali Memorial Coliseum będzie mogło wejść nawet 12 tysięcy widzów. Bilety rozeszły się bardzo szybko, chociaż wiele z nich miało wysoką cenę. Zainteresowanie jest jednak ogromne, gdyż wszyscy liczą na triumf gospodarzy.
Tenisiści USA zdobywali Puchar Davisa aż 31 razy, co jest rekordem. Ostatni raz uczynili to jednak w 1995 roku, więc bardzo dawno temu. Wtedy w finale pokonali Rosję 3:2. Teraz chcą to powtórzyć. Szansa jest spora, tymbardziej iż Amerykanie dysponują bardzo silną drużyną z Roddickiem czy braćmi Blake.
Naprzeciw tej skonsolidowanej i silnej ekipy staną rozbici psychicznie Rosjanie. Ich kapitan, Szamil Tarpiszczew ocenił bardzo nisko szanse na triumf. Tymbardziej, iż lider drużyny Nikołaj Dawidienko podejrzany jest o ustawianie spotkań, co źle wpływa na jego morale i grę. Zabraknie także Marata Safina, który przynosi Rosjanom szczęście.
W czym zatem upatrywać szans naszych sąsiadów? Na pewno w braku presji psychicznej. Poza tym, ekipa ta nie raz już pokazała, iż potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach. Rok temu też nikt na nich nie stawiał, a jednak wygrali.
Na koniec przypomnijmy po krótce zasady meczu Pucharu Davisa. Składa się on z pięciu pojedynków: w piątek zostaną rozegrane dwa single, w sobotę debel, w niedzielę znów dwa single. Wygrywa ten, kto pierwszy odniesie trzy zwycięstwa. Relacje z finału do niedzieli w nSport od godz. 22.
gazeta.pl/SZUCH