Trener Lecha Poznań, Franciszek Smuda odebrał ostatnio telefon od przedstawicieli Energie Cottbus w sprawie długości swojego kontraktu. Zwolniono tam bowiem w sobotę Patricka Sandera i teraz trwają poszukiwania następcy.
W klubie z Bułgarskiej zrobiło się w tygodniu gorąco. Wszystko z powodu porażki z Polonią Warszawa 2:3 w 1/16 finału Pucharu Polski. Szefowie "Kolejorza" twierdzą jednak, iż za tę kompromitację rozliczą głównie piłkarzy nie trenera.
- Najwcześniej do oceny pracy trenera może dojść pod koniec jesieni - tłumaczy wiceprezes klubu, Arkadiusz Kasprzak.
- Nie może być tak, że trzy dni temu zapierniczali jak motorki w meczu z Ruchem Chorzów, by potem wyjść i stanąć na boisku. Zmęczeni na pewno nie byli, co wykazały badania - dodaje trener Smuda.
Teraz zarząd Lecha ma wyciągnąć wnioski wobec graczy. O trenerze niby mowy nie ma, ale nie od dziś wiadomo, iż pozycja "Franza" w Poznaniu jest coraz słabsza. Poznański klub nie prezentuję się bowiem tak, jak wymarzyli sobie to jego włodarze. A cierpliwość szefów, zwłaszcza w Polsce, szybko się kończy.
Smuda ma ważny kontrakt z Lechem do 2009 roku, więc z propozycji Energie raczej nic by nie wyszło. Z drugiej jednak strony objęcie klubu z Bundesligi, nawet słabego, to dla polskiego szkoleniowca szansa, aby wyrobić sobie mocną markę na niemieckim rynku. Wprawdzie od lat mówi się, że "Franz" w kraju naszych zachodnich sąsiadów ma renomę, ale jakoś niewiele z tego wynika.
- cytaty za gazeta.pl
Tomek Szuchta
(tomek.szuchta@dlastudenta.pl)