Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

Marek Citko skończył karierę

2007-06-30

 Jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy polskich ostatniej dekady, bohater z Wembley, Marek Citko, skończył piłkarską karierę. Grający ostatnio w warszawskiej Polonii piłkarz chce się teraz zająć pracą menadżera piłkarskiego.

Piłkarz ten wychował się pod okiem Ryszarda Karalusa w Białymstoku. Sławę zdobył jednak w grając w barwach łódzkiego Widzewa. Podopieczni Franciszka Smudy w sezonie 96/97 weszli do fazy grupowej Ligi Mistrzów i w niej właśnie błysnął "Citek". Już na inaugurację pokonał golkipera późniejszych triumfatorów z Dortmundu, Stefana Klosa mierzonym strzałem zza pola karnego. A to, o co zrobił w drugiej kolejce fazy grupowej, przeszło do historii. Otóż Widzew grał w Łodzi z madryckim Atletico. Citko, największa gwiazda mistrzów Polski, przejął piłkę na własnej połowie, podciągnął z nią dobre trzydzieści metrów, po czym widząc wysuniętego z bramki Jose Francisco Molinę, w cudowny sposób przelobował go, zdobywając jedynego gola dla łodzian. Wprawdzie podopieczni Franciszka Smudy przegrali to spotkanie 1:4, jednak gol Citki sprawił, że i tak było o nich głośno.

Wtedy w Polsce rozpoczęła się prawdziwa "Citkomania". Piłkarz był u szczytu sławy, wygrał konkurs TVP na najpopularniejszego sportowca w Polsce, zachwycał w Widzewie i reprezentacji Polski. Wszyscy przepowiadali mu wielką karierę, gdyż Marek był nad wyraz skromny, pracowity i obdarzony niespotykaną techniką piłkarską. Wtedy to postanowił odrzucić propozycję z Blackburn Rovers. Wszyscy spodziewali się, że jeszcze nie z takich klubów Citko oferty dostanie. Nic z tego. W każdym meczu piłkarz był dość ostro powstrzymywany przez rywali, którzy nie bardzo mogli znaleźć na niego sposób. Tutaj rodzi się pewne podobieństwo z Marco Van Bastenem, który też skończył wcześnie karierę z powodów zdrowotnych. Holender jednak i tak przeszedł do historii jako jeden z najlepszych napastników świata - Citko nie zdążył. Od momentu zerwania ścięgna Achillesa borykał się z różnymi urazami i już nigdzie, a grał m.in. w Legii, Groclinie czy Cracovii, nie odrodził się.

Teraz były reprezentant Polski zajmie się promocją innych zawodników. Być może jako piłkarski agent nie dopuści do sytuacji, w której sam kiedyś znalazł się on. Bo nie ulega wątpliwości, że mógł być wielki piłkarzem. Miał ku temu wszystkie cechy. Szkoda, bo być może już teraz mielibyśmy Polaka w Barcelonie, o której Citko zawsze marzył. Dziś Polacy wciąż na rodaka w barwach "blaugrana" czekają... Szkoda, że nie był nim Marek Citko.

Tomek Szuchta
(tomek.szuchta@dlastudenta.pl)

Fot. Internet


Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
video
FB dlaMaturzysty.pl reklama