Nasz debel ze zmiennym szczęściem

W zasadzie poziom gry naszej najlepszej pary deblowej doskonale obrazuje sinusoida. Polscy tenisiści co jakiś czas rozczarowują fatalnymi występami, innym razem z kolei zachwycają, sprawiając kibicom miłe niespodzianki.

Tak było w tym tygodniu, w trwającym w Paryżu turnieju Masters Series. Polacy w ćwierćfinale rozegrali wręcz kapitalny mecz, pokonując liderów światowego rankingu Boba i Mike'a Brytanów 6:4,4:6, 10:5. Zachwycili nie tylko niekonwencjonalnymi i sprytnymi zagraniami, ale zaimponowali niesamowitą wolą walki. Niestety kolejne spotkanie było już zupełnie inne.

Zawodnicy wydawali się zmęczeni i w niczym nie przypominali pogromców Amerykanów - łatwo przegrali z reprezentantami RPA, Jeffem Coetzee i Wasley'em Moodie 4:6, 3:6. Co zatem dzieje się z polskimi tenisistami, że tak często zmieniają swoje oblicze?

Trudno powiedzieć, tym razem na pewno powodem nie stał się brak motywacji, bo przecież stawką był awans do kończącego sezon turnieju Masters Cup w Szanghaju, a porażka sprawiła, że szanse na występ w tych prestiżowych zawodach są znikome.

(WK)