Agnieszka Radwańska jako pierwsza Polska w historii wygrała zawodowy turniej WTA w singlu kobiet. Dziś zwyciężyła w Sztokholmie.
W finale Polka pokonała 66. rakietę świata, Wierę Duszewiną z Rosji 6:1, 6:1.
- Bardzo się cieszę, to duży sukces, tym bardziej że cały turniej grałam dobrze - powiedziała podczas wręczania nagród 18-letnia Polka, która w turnieju w Sztokholmie nie straciła ani jednego seta, a rywalkom w pięciu meczach oddała zaledwie 20 gemów.
Sukces Radwańskiej jest historyczny. Nigdy wcześniej żadnej naszej tenisistce nie udało się bowiem wygrać singlowego turnieju zawodowego. Kilka zawodniczek grało w finale, ale żadna go nie wygrała. Aż do dziś...
- To historyczny dzień, ale Agnieszkę trzeba pochwalić nie tylko za finał, ale za cały tydzień dobrej gry. Tylko półfinał z Bułgarką Cwietaną Pironkową można nazwać w miarę wyrównanym meczem. Poza tym córka grała jak z nut. Można powiedzieć, że spotkania wygrywała już w szatni, wychodziła na kort pewna siebie, nie denerwowała się. To rywalki bały się jej, czuły respekt - powiedział Robert Radwański, ojciec i trener Agnieszki.
Polka dostanie za swój sukces 22,9 tys. dolarów i zarobi 115 punktów do światowego rankingu WTA. Dzięki temu awansuje do pierwszej 30-stki i będzie rozstawiona w US Open. Ten fakt również jest historyczny, gdyż jeszcze żadna Polka nie była rozstawiona w turnieju Wielkiego Szlema.
Choć turniej w stolicy Szwecji nie był bardzo prestiżowy i nie zagrał w nim nikt z czołówki, sukcesu naszej rodaczki umniejszać się nie powinno.
- W każdym turnieju występują zawodowe tenisistki, które przez cały rok nie robią nic innego niż granie w tenisa. Dlatego wygrać turniej - jakikolwiek - to nie taka prosta sprawa. W Sztokholmie nie było może Szarapowej czy Hingis, ale były młode zawodniczki, które za dwa-trzy lata będą rządzić w kobiecym tenisie, jak Dunka Caroline Wozniacki czy Słowaczka Dominika Cibulkova. Agnieszka pokazała, że będzie się liczyć w tym gronie - podkreśla ojciec tenisistki.
We wtorek Radwańska wyleci do USA, gdzie weźmie udział w jednym z turniejów o mniejszym znaczeniu, co będzie przetarciem przed US Open. O sukcesie swojej córki Robert Radwański mówi:
- Nie ma się co podpalać. Do wygranej w Sztokholmie podchodzimy spokojnie. Aby zrobić naprawę duży skok w rankingu i dostać się do trzydziestki, trzeba dobrze zagrać w New Haven i na US Open. Dlatego ostrzymy sobie zęby na te imprezy.
- cytaty za gazeta.pl
Tomek Szuchta
(tomek.szuchta@dlastudenta.pl)