Detronizacja przez Manchester United była dla Chelsea potężną zniewagą. "Czerwone Diabły" przed nowym sezonem ani myślą być gorsze i w tym celu sprowadzono już Andersona, Naniego i Owena Hargreavesa. Wobec takiego rozwoju sytuacji Roman Abramowicz postanowił sięgnąć głębiej do kieszeni.
Już wcześniej wiadomo było, iż w barwach "The Blues" zagrają Steve Sidwell, Talal Ben Haim i Claudio Pizarro. Te transfery na kolana nikogo jednak nie powaliły. Dlatego też działacze Chelsea postanowili ściągnąć czołowego piłkarza Europy. Od nowego sezonu na Stamford Bridge zagra reprezentant Francji, skrzydłowy Olimpique Lyon Florent Malouda. Londyński klub przeznaczy na tę transakcję około 16 mln euro.
Wiadomo, że Francuz pochodzący z Gujany miał też ofertę z Liverpoolu, ale postanowił przejść do wicemistrzów Anglii, gdyż namówił go do tego Didier Droga. Jest to zatem kolejne osłabienie OL przed nowym sezonem, gdyż do Barcelony odszedł Eric Abidal. Czyżby zatem prezydent Aulas nie chciał już walczyć o Ligę Mistrzów?
Przyjście do klubu Maloudy spowoduje, że odejdzie z niego Shaun Wright-Phillips, który ma sobie szukać nowego pracodawcy. Być może Jose Mourinho puści też Arjena Robbena, którym interesuje się kilka drużyn.
Tymczasem coraz bardziej prawdopodobne jest odejście z "The Blues" Franka Lamparda. Szefowie Chelsea odmówili podwyższenia reprezentantowi Anglii gaży i dziennikarze spekulują, iż za 15 mln euro przejdzie on do Barcelony, która stara się o jego podpis już od dwóch lat. Byłoby to z pewnością spore osłabienie drugiej linii londyńczyków. Jednak trzeba pamiętać, iż Lampard jest jednym z ulubieńców Mourinho i wątpliwe, że Portugalczyk pozwoli tak łatwo mu odejść.
Na zdjęciu: Florent Malouda w koszulce reprezentacji Francji (fot. Internet).
Tomek Szuchta
(tomek.szuchta@dlastudenta.pl)
