Wybierz miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w ogólnopolskim wydaniu.

Diabelski mecz, niebieski kiks...

2009-01-12

 Manchester - Chelsea. Czy trzeba dodawać coś więcej, by przykuć uwagę każdego piłkarskiego kibica? Wszak grają ze sobą obecnie najlepsze angielskie kluby o wielkich tradycjach i wielkich sukcesach, a występujące w ich składach gwiazdy to biegające fortuny! Do tego ich spotkanie było powtórką z ostatniego finału Ligi Mistrzów.

Już od pierwszych minut wyraźna była przewaga Manchesteru. Podopieczni Aleksa Fergusona dłużej utrzymywali się przy piłce, największe zagrożenie pod bramką Petra Cecha wywołując jednak przy stałych fragmentach gry. The Blues sprawiali wrażenie wyczekujących na niecelne zagranie któregoś z graczy MU, które dałoby im sposobność do kontrataku. I tak pierwsza połowa spotkania upływała pod znakiem dynamicznych rajdów w wykonaniu między innymi Bosingwy z jednej strony oraz niewykorzystanych "setek" Berbatova i twardej walki Rooneya o piłkę z drugiej...

Nie brakowało kontrowersyjnych sytuacji, po których zarówno gracze w czerwonych, jak i w niebieskich koszulkach, ostentacyjnie wzruszali ramionami w kierunku (dobrze znanego polskim kibicom...) prowadzącego to spotkanie Howarda Webba.

Jednak kuriozalna minuta miała dopiero nadejść! Gdy stadionowy zegar wskazywał już doliczony czas gry, Ryan Giggs zmierzał w kierunku narożnika boiska, by wykonać rzut rożny. Po wrzutce w pole karne Cristiano Ronaldo strzałem głową pokonał Petra Cecha. I dopiero eksponując swoją radość spostrzegł... podniesioną chorągiewkę bocznego arbitra, wskazującego, że stały fragment gry musi zostać powtórzony! Giggs kopnął bowiem piłkę, nim ta została ustawiona w odpowiednim do tego miejscu.

Na nic zdały się krzyki Czerwonych Diabłów, sędzia nakazał powtórzenie rzutu rożnego. Giggs dośrodkował na długi słupek, gdzie w niemałym zamieszaniu doszedł do piłki Nemanja Vidic i strzałem przy słupku nie dał szans bramkarzowi Chelsea! Coś, co wydawało się niemożliwe, można powiedzieć - dwie bramki w jednej akcji - stało się faktem. Kilka sekund po wznowieniu gry piłkarze, w jakże diametralnie różnych nastrojach, schodzili już do szatni.

- To wygląda na dzień Manchesteru United! - pozostało stwierdzić angielskiemu komentatorowi po drugiej bramce dla podopiecznych Fergusona, która padła w 63. minucie! A było to tak: piękny rajd Ronaldo po lewej stronie, zagranie piętką do Patrice'a Evry, który dośrodkowuje w pole karne. Z piłką mija się Berbatov, ale za chwilę zza pleców Ashley Cole'a wybiega niezawodny Rooney, która dokłada stopę tam, gdzie trzeba i płaskim strzałem po ziemi pokonuje Cecha!

Postawę graczy Luiza Felipe Scolariego w tym spotkaniu można niestety podsumować jednym słowem, tak, jak zagranie Didiera Drogby z 72. minuty, kiedy to w doskonałej sytuacji nie trafił w piłkę: kiks! The Blues grali bowiem tyle, na ile pozwolili im Edwin van der Sar i spółka, a ci zostawili na murawie kawał zdrowia.

Ostatnie minuty to już właściwie niepodważalne prowadzenie gry przez Manchester, czego efektem trzecia bramka zdobyta przez Berbatova w 87. minucie, po rzucie wolnym egzekwowanym przez Ronaldo! A gdyby nie błędne odgwizdanie spalonego portugalskiemu gwiazdorowi cztery minuty wcześniej, skończyłoby się na jeszcze większym pogromie.

Brawa dla Manchesteru, który w świetnym stylu podtrzymał passę zwycięstw w swoim "Teatrze Marzeń"! Przerwał zarazem serię wygranych na wyjeździe, jaką zbierała ostatnio Chelsea. A ta musi się szybko otrząsnąć po słabym noworocznym starcie, bowiem w przeciwnym wypadku nieprędko zniknie roztargnienie z twarzy obserwującego dziś to spotkanie byłego coacha The Blues Jose Mourinho, za którym pewnie niektórzy kibice ze Stamford Bridge zaczynają już tęsknić...

Mariusz Podsiadły

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
video
FB dlaMaturzysty.pl reklama